Mimo zapowiadanego deszczu i porannego chłodu na starcie II Ogólnopolskiego Marszu Nordic Walking „Chodzić każdy może” stawiło się ponad 160 zawodników. Imprezę organizował Stadion Śląski i, trzeba przyznać, z zadania wywiązał się bardzo dobrze.
Mierząca 5 km trasa wiodła przez malownicze alejki Parku Śląskiego i wzdłuż ogrodzenia Śląskiego Ogrodu Zoologicznego, skąd zawodnikom przyglądały się zdziwione zwierzęta. Choć pięknie, nie było wcale łatwo. Większość uczestników oceniała trasę jako trudną. – Było kilka podejść, dość mocnych, zmęczyłam się solidnie – mówiła pani Małgosia.
Głównym problemem była jednak mokra i śliska nawierzchnia. Asfalt nie daje zbyt dobrego zaczepienia kijom do nordic walking, mokry asfalt to już wyzwanie. Kostka, której na szczęście było niewiele, nie stanowiła żadnego oparcia dla kijków, które rozjeżdżały się na wszystkie strony. Podobnie zielona farba znacząca na alejkach trasy dla rolkarzy.
Przed zawodami odbyła się wspólna rozgrzewka prowadzona przez instruktorkę nordic walking. Większość osób chętnie z niej skorzystała. Na linii startu zawodnicy ustawili się już kwadrans przed czasem, zupełnie, jakby mogąc się doczekać startu. Można było wybrać między dystansem 5 km a 10 km, podczas których trasę trzeba było pokonać dwukrotnie. Większość zdecydowała się na krótszy wariant.
Na dystansie 5 km najszybszy był Leszek Mielczarek z Bytomia, wśród pań wygrała Zuzanna Zyznawska-Sitko z Branic. W Wyścigu na dłuższej trasie zwyciężyli Krzysztof Duda z Mikołowa oraz Klaudia Białas z Orzesza. Dekorację zwycięzców poprzedziły pokazy taneczne, na koniec imprezy odbyła się spontaniczna sesja zdjęciowa.
Pani Katarzyna, która w zorganizowanych zawodach brała udział drugi raz, była zadowolona: – Bardzo fajna impreza, z dobrą organizacją. Pogoda była średnia, ale nie można mieć wszystkiego. Jestem zadowolona z czasu.
Organizację zachwalała nie tylko ona. Za niewielką opłatę startową (10 zł!) uczestnicy mogli wziąć udział w zawodach sportowych z prawdziwego zdarzenia, z dobrze oznakowaną trasą, elektronicznym pomiarem czasu i ładnymi medalami. Dla wielu osób była to pierwsza okazja, żeby spróbować się ścigać z kijami, inni przyszli, żeby przejść się rekreacyjnie i w dobrym towarzystwie.
Byli też tacy, którzy kijki do nordic walking trzymali w rękach pierwszy raz. Jedna z pań tuż przed startem przyznała, że sprzęt pożyczyła od koleżanki i postanowiła spróbować. Bo marszu zapewniała, że kupi własne kijki i będzie kontynuować treningi.
Jedyny zarzut pod kątem organizatorów to złe przygotowanie punktu z wodą. Owszem, woda była dostępna po pierwszym okrążeniu, uprzejmie ją podawano, tyle, że… w butelkach. Trudno poradzić sobie z butelką, kiedy w dłoniach trzyma się kijki. – Chciało mi się pić, podszedłem po wodę, ale jak zobaczyłem butelki, zrezygnowałem. Nie było sensu – komentował jeden z zawodników.
KM