4. Chyża Dziesiątka w Nowym Tomyślu: Było klimatycznie! [ZDJĘCIA]
Opublikowane w ndz., 31/08/2014 - 15:06
Chociaż to był ostatni wakacyjny weekend, wszyscy uczestnicy zawodów w Nowym Tomyślu mogli mieć powody do zadowolenia. "Chyża Dziesiątka" była chyba najbardziej prorodzinnymi i propagującymi bieganie zawodami jakie odwiedziliśmy w te wakacje. Nie dlatego, że odbywały się tu biegi dziecięce, bo ich nie było, ale dlatego, że sami uczestnicy, z pomocą organizatorów, stworzyli tu taką atmosferę.
Chyży Bobas propaguje bieganie
Znakomite pomysły na nagradzane kategorie biegowe to przepis Nowotomyskiego Klubu Biegacza, by zaangażować tłumy uczestników do zawodów. W 100% procentach się to udało. Dawno nie oglądaliśmy tylu wbiegających razem na metę par, tatusiów z wózkami, nawet całych rodzin.
Organizatorzy nagradzali min. w kategorii "Chyży Bobas" - do której kwalifikowały się osoby biegnące z dzieckiem w wózku. Wyróżniano też w kategorii "Chyża Rodzinka", gdzie porównywano sumę czasów rodzica i dziecka startujących w zawodach. Podium należało także do uczestników biegu w kategorii "Chyże Rodzeństwo". To sprawiło, że zawodnicy familijnie stanęli do zawodów.
Całą rodzinką, z synkiem w wózku, medal odbierali Państwo Wilczyńscy, chwilę po nich na finisz wpadła para z Wolsztyńskiego Klubu Biegowego, dla której zdecydowanie przyjemniejszą nagrodą od medalu były uściski i pocałunki na mecie. Kilka minut później mogliśmy oglądać "kwartet" - finisz dwóch par z Nowej Soli trzymających się za ręce.
Chwilkę grozy przeżyły bobasy w wózkach biegowych, które w ferworze walki, na szczęści tylko delikatnie, zderzyły się tuż za linią mety. Potem córka zbliżającej się do mety Pani Hani, tak zagrzewała ją do finiszu, że mieliśmy wrażenie, że znajdujemy się na stadionie ekstraklasy, a nie wśród kilkuset osobowego tłumu. Wydaje nam się, że nawet Pani Hania nie musiała unosić rąk w geście triumfu, gdyż w tej roli wyręczyła ją młodsza następczyni. Później wbiegała na metę Pani Monika razem z mężem trzymającym syna "na barana". Dokonali tego też wspólnie i z uśmiechami na buziach Arleta i Artur.
Marek z Poznania - słusznej budowy mężczyzna, po ukończeniu zawodów wyznał nam, że do biegu namówiła go żona. Z kolei w lubońskim małżeństwie, które ukończyło Chyżą, sytuacja była odwrotna. To mąż Marcin namówił swoją żonę Agnieszkę do startu.
Było naprawdę chyżo
Pogoda w dniu zawodów sprzyjała biegaczom. Było raczej wiosennie niż letnio, około dwudziestu stopni. Dwie godziny przed startem troszkę pokropiło, więc dość swobodnie się oddychało. Z takich dogodnych warunków skorzystał Bartosz Majorczyk, który zwyciężył w klasyfikacji OPEN mężczyzn z czasem 33:20. Niecałą minutę za nim odbierał medal Piotr Tomczyk, a jako trzeci zameldował się Szymon Belgrau.
Wśród Pań triumfowała srebrna medalistka Mistrzostw Polski na dystansie maratońskim z 2009 roku Agnieszka Janasiak (37:06). Wyprzedziła ona Dorotę Przybysz i trzecią Ewę Huryń. Pani Agnieszka odbierając nagrodę za zwycięstwo, ze wzruszeniem wyznała, że był to jej pierwszy start po ciężkiej sześciomiesięcznej kontuzji i bardzo wdzięczna jest za doping wszystkim kibicom, którzy wierzyli w jej siłę i możliwości.
Pełne wyniki znajdziecie w naszym KALENDARZU IMPREZ.
Fantastyczny nowotomyski Klimat
Musimy przyznać, że organizatorzy pomogli biegaczom stworzyć niemalże idealny dla nich klimat. Radość z zawodów czerpali wszyscy. Medaliści Mistrzostw Polski i mniej lub bardziej zawodowi biegacze mogli cieszyć się szybkością trasy. Tatusiowie i Mamusie, dając przykład swoją postawą w zawodach, zachęcali młodzież i dzieci do aktywnego i zdrowszego trybu życia. Małżeństwa i pary mogły cieszyć się ze wspólnie wybieganych kilometrów i endorfin na mecie.
Z pewnością możemy napisać, że w Nowym Tomyślu BYŁO KLIMATYCZNIE. Już teraz zachęcamy wszystkich do startu w tych zawodach w przyszłym roku.
KSU