Grand Prix Warszawy na Kabatach: Panowie gonili Panie. "Wolę jednak koedukację" [ZDJĘCIA]

 

Grand Prix Warszawy na Kabatach: Panowie gonili Panie. "Wolę jednak koedukację" [ZDJĘCIA]


Opublikowane w sob., 08/03/2014 - 17:25

Drugi etap warszawskiego Grand Prix rozgrywany był w Dzień Kobiet. Organizatorzy postanowili przypomnieć wszystkim biegaczom ten fakt. W tej rundzie panie miały więc fory, a na mecie otrzymały okolicznościowe kwiaty.

Polana przy Lesie Kabackim wypełniona była dziś biegaczami. Kilka minut przed godziną 11:00, od strony stacji metra Kabaty, dobiegali jeszcze ostatni spóźnialscy, którzy chcieli się zmierzyć z dystansem 10 km. Do biura zawodów stały długie kolejki, jednak organizatorzy robili wszystko żeby start się nie opóźnił. Piękna pogoda oraz zapowaidane atrakcje sprawiły, że chętnych do startu nie brakowało - według wstępnych rachunków pobiegło nawet 350 osób.

- Mamy naprawdę solidną grupę startujących. Dopisała nam pogoda. Na trasie jest trochę błota, zwłaszcza na pierwszym zakręcie, ale im dalej w las, tym lepiej. Zresztą nigdy nie może za łatwo - powiedziała nam przed startem biegu Alina Sawka, koordynatorka stołecznego cyklu.

Ponieważ organizatorzy chcieli uczcić, Dzień Kobiet to właśnie panie tym razem stanęły w pierwszej linii startowej. Mężczyźni wystartowali około 5 minut po kobietach. Mimo, że zawodnicy chcieli być gentlemanami, przystali na propozycję kierowniczki, chociaż pomysł sam w sobie wyraźnie nie przypadł im do gustu. Zwłaszcza, że trasa nie dawała możliwości wyprzedzania tak dużej grupy.

Gdy już panie były na trasie i przekroczyły pierwszy zakręt, panowie stawiali dopiero pierwsze biegowe kroki. Ale z każdym krokiem byli coraz bliżej grupy pań. Po chwili najszybsi, niczym klin, wbili się w żeński peleton krzycząc „lewa” i przebili się na czoło biegu.

Co ciekawe, handicapowa forma startu nie spodobała się nawet najszybszej z kobiet Joannie Schab - Wolę jednak koedukację i biec wśród mężczyzn. Wtedy mam kogoś z kim trzymam tempo. Teraz musiałam sama tempo wyczuć. Dziś jednak biegłam świętując. Nawet nie włączyłam stopera - powiedziała nam na mecie zawodniczka.

Całe zawody wygrał Krzysztof Wasiewicz, dla którego był to drugie zwycięstwo w tym roku w GP Warszawy. Na mecie wyprzedził „Warszawskiego Biegacza” Bartosza Olszewskiego oraz Sebastiana Polaka. - W ubiegłym roku wygrałem w GP tylko raz. Teraz jednak faktycznie dużo trenuję, szybciej biegam i poprawiam się ze startu na start. Jeśli dobrze pójdzie to będzie i trzecie zwycięstwo (śmiech) – stwierdził na mecie zwycięzca.

- Trasa trudna była tylko na początku. W lesie było lepiej. Tempo było wysokie. Z Bartoszem Olszewskim wygrałem dopiero pierwszy raz. Wcześniej przegrywałem, więc udało mi się zrewanżować. Co do rywalizacji z paniami to ok. około 2 km wyprzedziliśmy prowadzącą, Joannę Schab, która biegła z dużą przewagą nad pozostałymi zawodniczkami. Jestem zadowolony z tych zawodów – relacjonował Krzysztof Wasiewicz.

Na mecie każda z pań otrzymywała tulipana. Przed wręczeniem nagród biegaczki oraz biegacze otrzymali też upominki od organizatorów, co podkreśliło sympatyczną atmosferę imprezy. To zresztą znak rozpoznawczy Grand Prix Warszawy.

Trzeci bieg cyklu odbędzie 22 marca w Lesie Kabackim.

RZ

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce