Polak zwycięzcą World Marathon Challenge! 3:35:25 - tyle średnio biegł każdy z maratonów

 

Polak zwycięzcą World Marathon Challenge! 3:35:25 - tyle średnio biegł każdy z maratonów


Opublikowane w pt., 14/02/2020 - 11:11

„Mamy to! Zwycięstwo w World Marathon Challenge!”- podsumował swój start Miłosz Pasiecznik, który wygrał w klasyfikacji generalnej pokonując 7 maratonów w 7 dni na 7 kontynentach ze średnim czasem 3:35:25.

Najszybciej pobiegł w Kapsztadzie w Republice Południowej Afryki - 3:06:33. Od tego maratonu wszystko się zaczęło chociaż miało być inaczej. Pierwszą zaplanowaną lokalizacją była Antarktyda, tyle że warunki atmosferyczne opóźniły wylot, a podczas World Marathon Challenge nie ma czasu na czekanie i trzeba było odwrócić kolejność startów. Nie ma tam zresztą czasu na nic innego. Zawodnicy większość czasu spędzili w samolotach.

„Bieganie maratonu dzień po dniu to ciężka rzecz. Jeśli do tego dochodzi brak snu, dobrej regeneracji, kilkunastogodzinne loty każdego dnia, to już w ogóle potwornie trudne zadanie. W samolocie nie da się dobrze wypocząć. A tu trzeba jechać prosto na maraton. Zmiany stref czasowych i bieganie w nocy, powodują, że traci się rachubę czasu i dnia” - opisał Miłosz Pasiecznik.

Na stopień zmęczenia miała również wpływ pogoda. Pod tym względem, w opinii zawodników, najtrudniejsza była nowość na liście lokalizacji, brazylijska Fortaleza.

„Maraton nr 6 i brazylijskie piekło... 35 stopni Celsjusza, wilgotność 78 procent i start w samo południe. Nieludzkie warunki, jak na tak piękne miasto jak Fortaleza. Ukończony na 8. miejscu, ale przeogromnym kosztem” - pisał Łukasz Urbaniak, który był piąty w klasyfikacji generalnej World Marathon Challenge.

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Maraton nr 6 i brazylijskie piekło... +35 stopni, wilgotność 78% i start w samo południe. Nieludzkie warunki jak na tak piękne miasto jak Fortaleza. Ukończony na 8. miejscu, ale przeogromnym kosztem... Strasznie przykra sprawa kiedy zaprzyjaźniasz się z kimś jeszcze przed startem całego cyklu, później ten ktoś staje się niekwestionowanym liderem, wygrywa bieg za biegiem (oprócz Antarktydy) i na maraton przed końcem łapie okropną kontuzję, która uniemożliwiwa mu ukończenie dzisiejszego biegu. To dzisiaj spotkało Chena Huanga i to jemu należą się dzisiaj brawa wsparcia... za około 11h zaczynamy OSTATNI maraton. Miami Beach. Marathon No. 6 and Brazilian hell... +35 Celsous degrees, humidity 78% and start at noon. Inhuman conditions for such a beautiful city like Fortaleza. Finished at 8th place but it costs me a lot. It is a terribly unpleasant thing when you make friends with someone before the start of the whole cycle, then that someone becomes the undisputed leader, wins the race after the race (except Antarctica) and on the marathon before the end he catches a terrible injury that prevents him from completing today's race. It happened to Chen Huang today and he deserves to be applauded today ... In about 11 hours we start the LAST marathon. Miami Beach #Novo, #Antarctica  #CapeTown, #RSA, #Africa  #Perth, #Australia. #Dubai, #UAE, #Asia.  #Madrid, #Spain, #Europe. #Fortaleza, #Brazil, #SouthAmerica. #Miami, #USA, #NorthAmerica #hot #sun #sweat #run #marathon #runner #running #success #extreme #tripleseven

Post udostępniony przez Łukasz Urbaniak (@lukasztripleseven)

„Emocje biorą górę, emocje ze szczęścia, radości, euforii, wzruszenia, zmęczenia, amoku - wszystko razem! Dałem radę a przeżyć z ostatniego tygodnia życzę każdemu. Coś niesamowitego! Wciąż trudno mi w to uwierzyć” - pisał drugi spośród Polaków w na mecie wyzwania.

Polskie podium dopełnił Krzysztof Stępień, który zajął 10. miejsce w klasyfikacji generalnej, pokonując 7 maratonów ze średnim czasem 4:33:07.

Wśród pań niespodzianek nie było. Rywalizację wygrała faworytka Kristina Schou Madsen, duńska ultramaratonka, dla której był to drugi start w imprezie.

IB/ fot. instagram Miłosza Pasiecznika


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce