Spartanie opanowali Służewiec. „Byłem sceptykiem, jednak organizatorzy się spisali” [ZDJĘCIA]

 

Spartanie opanowali Służewiec. „Byłem sceptykiem, jednak organizatorzy się spisali” [ZDJĘCIA]


Opublikowane w sob., 28/03/2015 - 19:08

W sobotę Tor Wyścigów Konnych w Warszawie przypominał słynny przesmyk w Termopilach. Co chwilę rozlegały się tu odgłosy jak ze słynnej bitwy. Prezentując chart ducha i wolę walki w rolę wojowników króla Leonidasa wcielili się uczestnicy Reebok Spartan Race.

Spartan Race to ekstremalny bieg z przeszkodami, który pierwszy raz zawitał do Warszawy. Ojczyzną imprezy jest USA. Pomysł biegu opartego na treningach amerykańskiej marynarki wojskowej szybko rozszedł się na cały świat przez Wielką Brytanie, Francję czy Australię.

Cykl, w ramach którego rozgrywany był bieg w Warszawie, rozgrywany jest we wszystkich krajach Grupy Wyszehradzkiej, czyli Słowacji, Czech, Węgier oraz Polski. W ubiegłym roku polskim etapem cyklu była dobrze nam znana Krynica-Zdrój. Teraz organizatorzy planują szeroką ekspansję nad Wisłą.

Seria biegów składa się tu ze zmagań na różnym poziomie trudności, począwszy od Spartan Sprint (6 km trasę i 20 utrudnień), przez Super Spartan (13 km i ponad 21 przeszkód), Spartan Beast (20 km i minimum 26 przeszkód) oraz Death Race, trwający aż 48 godzin. W Warszawie rywalizowano w tej pierwszej odmianie.

Dzięki takim cyklom jak Runmageddon czy Bieg Katorżnika, osoby interesujące się biegami ekstremalnymi wiedziały czego się dziś spodziewać. Miało być trudno, brudno, ale przy okazji wszyscy mieli się dobrze bawić. Nie brakowało, więc wodnych przeszkód i błota, o którym po biegu rozmawiano najczęściej, zwykle z uśmiechem. Narzekano tylko w czasie brodzenia w zimnej wodzie.

Zawodnicy pokonywali ściany, wspinali się po linach, pokonywali równoważnie, i a by poczuć się jak prawdziwi Spartanie, rzucali oszczepem do słomianej tarczy. Na koniec, dla podgrzania atmosfery, trzeba było jeszcze wykonać skok przez ogień.

Do wielu przeszkód było tylko jedno podejście. W przypadku pecha lub braków w formie, na uczestników czekało karne 30 burpees'ów do wykonania. Kilka osób naprawdę musiało się solidnie napracować podczas całej trasy, wykonując dodatkowe ćwiczenia. W czasie tej walki z samym sobą i przeszkodami nie obyło się bez urazów. Nad zdrowiem Spartan czuwali jednak ratownicy medyczni.

Uczestnicy imprezy byli zadowoleni z warszawskiego debiutu Spartan Race.

– Było świetnie. Naprawdę bomba. Trasa była wymagająca. Strasznie dużo wody. Nawet przed metą jeszcze trochę mogliśmy się wykąpać – opowiadał na mecie Piotr Korpak, współzałożyciel Motivato.pl. – Pogoda była rześka, momentami trochę chłodno więc, to mobilizowało by biec szybciej. Wtedy robiło się cieplej – relacjonował.

– Startowałem już w kilku imprezach cyklu na Słowacji. Tam wszystko rozgrywa się bardziej w górach, dlatego nie wiedziałem czego się spodziewać tu, na Torze Wyścigów. Może nawet byłem delikatnym sceptykiem, jednak organizatorzy się spisali. Teren jest bardzo ciekawy. Kilka przeszkód było nawet trudniejsze niż u naszych południowych sąsiadów. Ja największe trudności miałem z zadaniami wymagającymi równowagi. Przebiec po belce było mi ciężko – dzielił się wrażeniami Piotr Korpak.

– To nie był mój pierwszy raz ze Spartan Race. Uważam, że wszystko wyszło bardzo fajnie. Nie można pokonywać tej rundy do Krynicy czy Jasnej na Słowacji, brak widoków rekompensowały ciekawe przeszkody. Jedyną trudność sprawiła mi lina, na której trzeba było się podciągnąć. Uważam, że jest to bardzo trudna przeszkoda, pozostałe można przejść. Zresztą po to jest Spartan Race, żeby dać z siebie wszystko. Niezależnie od pory roku i pogody, warto w tym wystartować – oceniała Agata Kuligowska, która na imprezę przyjechała aż z Żor.

Reebok Spartan Race odbędzie się w Polsce jeszcze dwukrotnie - 16 maja w Gdyni na dystansie Sprint oraz 1 sierpnia w Krynicy na dystansie Super.

RZ

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce