Warszawa: Orientaliści rozświetlili Sady Żoliborskie [FOTO]

 

Warszawa: Orientaliści rozświetlili Sady Żoliborskie [FOTO]


Opublikowane w czw., 20/11/2014 - 08:42

„Patrz ile światełek biega po osiedlu. Czuć że zbliżają się święta” krzyknął z uśmiechem ktoś z balkonu do swojego znajomego, idącego wśród biegaczy zaopatrzonych w czołówki, kompasy i mapy. Jak co roku uczestnicy cyklu Warszawa Nocą swoją obecnością budzili duże zainteresowanie w mieście.

W chłodny środowy wieczór na Sadach Żoliborskich wystartował pierwszy etap stołecznego cyklu miejskich biegów na orientację. Słońce dawno już zaszło, gdy biegacze zaczęli zbierać w biurze zawodów. Na uczestników czekały mapy, które zawierały po trochu wszystkiego – górki i podbiegi, trochę kluczenia między blokami oraz dłuższe przebiegi.

Przed startem spotykamy Marka, który zmaga się z trasą dla początkujących. W chwili gdy do niego dołączamy, uważnie studiuje mapę. Ma za sobą już trzy punkty kontrolne. Postanawiamy wspólnie poszukać kolejnego. Jak się szybko okazuje, to pierwszy start Marka w tej imprezie.

– Stwierdziłem, że jest dobra alternatywa dla zwykłego biegania na czas lub dłuższego dystansu. Bo to, w dłuższej perspektywie, może okazać się nudne. Wolę mieć jakiś cel. Ponieważ Warszawę trochę znam, bo skończyłem kurs przewodnika miejskiego, postanowiłem się sprawdzić właśnie w miejskim BnO – opowiada. – Kurcze, tu powinno być przejście... – przerywa i spogląda na mapę. Po chwili rozgląda się w terenie.

Po chwili znów biegniemy szukając punktu kontrolnego, gdzieś za parkingiem. – Jest naprawdę dobrze. Wiem, że nie wykręcę tu rewelacyjnego czasu, ale nie nastawiam się na to. Jest to jednak fajna zabawa. Przypominają mi się stare czasy, kiedyś byłem harcerzem i dużo biegałem z mapą – mówi Marek i po chwili niknie w ciemnościach parku. Już zobaczył swój punkt i przyspieszył, zbiega w dół, żeby go „podbić”. Ja zwalniam, pod stopami robi się grząsko, a w jednej dłoni trzymam dyktafon, w drugiej aparat fotograficzny. Swoją drogą, musieliśmy dziwnie wyglądać tak wspólnie biegając...

Zawody na Żoliborzu tradycyjnie wzbudziły duże zainteresowanie wśród okolicznych mieszkańców. Kilka osób było ciekawych co to za wydarzenie, pytało gdzie można się „o tym” dowiedzieć więcej i jak „w tym” wystartować. Podobały się zwłaszcza mapy i latarki. Niestety nie zabrakło także osoby, która usilnie groziła wezwaniem Policji, jeśli jeden z punktów nie zniknie z trawnika...

Pod nieobecność ubiegłorocznego zwycięzcy cyklu Krzysztofa Wołowczyka oraz Karola Galicza, który był chory i pomagał przy organizacji biegu, faworytem do zwycięstwa w inauguracyjnych zawodach w prestiżowej kategorii profesjonalistów, był Piotr Parfianowicz. Zawodnik UNTS nie popełnił błędu, który pozbawiłby go wygranej.

– Trasa nie sprawiła mi problemów. Uważam, że bieg, który odbył miesiąc temu na Ursynowie, był dużo ciekawszy nawigacyjnie. Ta trasa była bardziej biegowa, chociaż było parę miejsc, w których trzeba było się zastanowić. Straciłem może 20-30 sekund między 3. a 4. punktem i później jeszcze raz zawróciłem, gdy wybiegałem z punktu nr 22 w kierunku punktu nr 24, ale poza tym uważam, że poszło mi bardzo dobrze. Z drugiej strony od połowy trasy nie miałem siły, żeby biec... – opowiadał na mecie zwycięzca.

Wśród zuchwałych zwyciężył Michał Pierzchała, a wśród początkujących Paweł Drągowski. W tej samej kategorii Marek Boczkowski, którego spotkaliśmy na trasie zajął wysokie drugie miejsce. Gratulujemy!

RZ

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce