I Ty możesz zostać biegaczem! – przekonywał Wojciech Staszewski podczas FSZP

 

I Ty możesz zostać biegaczem! – przekonywał Wojciech Staszewski podczas FSZP


Opublikowane w ndz., 07/09/2014 - 23:42

To dość prowokacyjne stwierdzenie, jeśli wziąć pod uwagę, że zostało ono wygłoszone do grona słuchaczy będących uczestnikami PZU Festiwalu Biegowego i finiszerami licznych zawodów. O co więc chodzi? – Wszyscy tutaj jesteśmy truchtaczami – mówił Staszewski. Pytanie brzmi, co zrobić, by z truchtacza stać się biegaczem?

Wojciech Staszewski jest biegającym dziennikarzem, blogerem i trenerem. Wczoraj ukończył Bieg 7 Dolin (na zdjęciu na starcie rywalizacji), ale uważa to… za głupotę. – Sam już sobie złożyłem gratulacje za hart ducha, bo wytrzymałem do końca, ale i udzieliłem nagany za głupotę – przyznał. – Nie można czegoś pobiec, jeśli się tego nie wytrenuje – dodawał.

Jak mówił, w tym roku brakło mu czasu na solidne przygotowanie i biegał po 1,5, maksymalnie 2 godziny. A to za mało, by móc spokojnie wystartować w tak wymagającym biegu ultra, przez co trasa stała się jego osobistą tragedią.

Co zrobić, by ustrzec się podobnych błędów? Staszewski przedstawił uniwersalny plan treningowy, który można dostosować do każdego. Zasady ogólne są dwie – cztery treningi w tygodniu, ale za to bardzo wyraziste. To znaczy, że jeśli zakładamy bieganie krótkie i szybkie, to naprawdę biegamy krótko i szybko. A jeśli długie i powolne, to długo i wolno. Różnica musi być wyczuwalna i z góry założona.

W pierwszym treningu rozwijamy siłę biegową, głównie przez podbiegi i skipy. Drugi trening zalicza się do kategorii „długo i wolno”. Trzeci jest szybszy, może zawierać interwały – To kwestia indywidualna. Ja biegam interwały raczej rzadko i zwykle blisko startów. – Ostatni trening to bardzo długie i wolne wybieganie, najlepiej, jeśli przypada w weekend. 1,5-2 godziny powinny by,ć tutaj normą.

Plan można oczywiście modyfikować, ale podstawowy szkielet powinien być ustalony. To pozwoli pracować na konkretnymi elementami – siłą biegową, szybkością oraz wytrzymałością i przekształcić się z truchtacza w biegacza. A właśnie, jaka jest różnica?

To samo pytanie zadał Staszewski pokazując publiczności dwa zdjęcia zawodników warszawskich imprez biegowych. Jedno przedstawiało czołówkę Orlen Warsaw Marathonu, drugie zawodników z końca grupy Biegu Niepodległości. Widzowie od razu zadecydowali: nogi! Rozwinięte mięśnie nóg, wyrzeźbione uda i łydki.

– W biegaczach widzimy tylko nogi! – podsumował prowadzący, zwracając jednocześnie uwagę, że cała postawa ciała ma znaczenie na tempo biegu. Pochylona głowa i cała sylwetka cechowały tylko osoby na drugim zdjęciu. Każdy z nas ma nad czym pracować. I z pewnością warto, skoro „każdy z nas może zostać biegaczem”.

KM

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce