Maraton w Tokio oczami i nogami Mikołaj Kubicza

  • Biegająca Polska i Świat

Spiropharm Marathon Project to unikalna inicjatywa polsko-japońskiej firmy Spiropharm, dzięki której w ciągu dwóch lat biegacze z Polski będą mogli wystartować w 6 biegach z cyklu Abbott World Marathon Majors. Pierwszym uczestnikiem projektu został Mikołaj Kubicz, który pobiegł w niedzielę w Tokio.

Jak wyjaśniają inicjatorzy Spiropharm Marathon Project, celem projektu wspieranie ludzi w realizacji ich biegowych pasji i marzeń o starcie w maratonach z serii Abbott World Marathon Majors (Tokio, Londyn, Boston, Berlin, Chicago i Nowy Jork). Szanse na udział w projekcie ma każdy. W jednym z pięciu pozostałych maratonów otrzymają osoby niewidome oraz niesłyszące.

Mikołaj Kubicz - pierwszy z beneficjentów projektu - pochodzi z Warszawy. Już rok temu temu ukończył Berlin Marathon z czasem 3:13:30. Start w Tokio był jego kolejnym krokiem na drodze do ukończenia wszystkich maratonów w prestiżowym cyklu. Do mety dotarł w czasie 3:56.57. Co zapamiętał z Japonii? Oto jego relacja:

Mikołaj Kubicz: Na mecie BMW Berlin Marathon, mojego pierwszego maratonu z serii Abbott World Marathon Majors, który ukończyłem we wrześniu ubiegłego roku, w mojej głowie zrodził się pomysł, aby przebiec pozostałe 5 maratonów wchodzące w skład tego cyklu. W ten sposób powstał projekt „Na sześciu oddechach”. Droga do zaczerpnięcia drugiego maratońskiego oddechu w Tokio była długa i pełna przeszkód. Pierwszą barierą była loteria, w której organizatorzy Tokyo Marathon spośród setek tysięcy zgłoszeń biegaczy z całego świata wybierają prawie 35 tysięcy szczęśliwców. Wysyłając aplikację miałem ogromną nadzieję, że uda mi się znaleźć w tym gronie. Pamiętam dobrze dzień, gdy otrzymałem z Japonii korespondencję z potwierdzeniem, że numer startowy na 10. jubileuszową edycję Tokyo Marathon jest już mój!

Drugim wyzwaniem, z jakim musiałem się zmierzyć w drodze na start tego biegu było znalezienie partnera, który udzieliłby mi wsparcia w organizacji wyjazdu do Japonii oraz przygotowaniach do startu. Nawiązałem kontakt z polsko-japońską firmą Spiropharm, która prowadzi m.in. program coachingowy SpiroLife. Zainspirowałem ich opowieścią o tokijskim maratonie oraz całym cyklu Abbott World Marathon Majors. W efekcie powstał Spiropharm Marathon Project, pomysł wysłania 6 różnych osób na wszystkie 6 największych maratonów na świecie. Byłem szczęśliwy, że mogę być biegaczem, który w ramach tego projektu pobiegnie w Tokio. Spiropharm pokrył koszty opłat startowych, sprzętu sportowego, przelotu do Japonii oraz pobytu w tym kraju. Słowem, kompleksowe wsparcie! Nie pozostało mi nic innego, jak przeżyć ten wyjątkowy maraton najlepiej, jak umiem.

Jak wspomniałem na wstępie 10. edycja Tokyo Marathon miała być moim drugim maratonem z serii Abbot Marathon World Majors i moim pierwszym bieganiem poza Europą. Dlatego trudno mi porównać tokijską imprezę do maratonów w Berlinie czy w Warszawie, które miałem okazję biegać w ostatnich latach. Ta odmienność całkiem mnie zafascynowała. Po przylocie do Tokio od razu widać, że dla Japończyków w życiu bardzo ważne są detale. Przełożyło się to na samą organizację biegu, którą oceniam jako doskonałą. Przed startem po przekroczeniu bramek maratończycy byli częstowani bananami, małymi pomidorami, izotonikiem i woda I napojem z BCAA. Nie spotkałem się z takim serwisem w Berlinie, ani tym bardziej w Warszawie. Warto było przyjść wcześniej do strefy startowej, żeby zobaczyć biegaczy poprzebieranych w najdziwniejsze stroje typu ninja, gejsza, pomidor, truskawka, Mario I Luigi itp. Ta egzotyka sprawia, że na chwilę zapominasz o stresie związanym ze startem.

Rano było chłodno, ale znośnie, natomiast już podczas biegu świeciło mocne słońce często dzieląc drogę na miejsce słoneczne i zacienione, w którym można się było schować. Jak na maraton na przełomie lutego i marca to było naprawdę gorąco. Pierwsza część trasy była technicznie znacznie łatwiejsza od drugiej. Druga część trasy to kilka podbiegów, skoncentrowanych zwłaszcza na ostatnich kilometrach maratonu. W pierwszej części było więcej picia a w drugiej więcej jedzenia. Na trasie można było korzystać do woli z z bananów i cytrusów, a także rozkoszować się pysznymi bułeczkami japońskimi z nadzieniem. W strefach nawadniania kolejność napojów zawsze była taka sama: najpierw zawsze był izotonik, a potem woda. Wszystko to było dostępne w dużych ilościach.

Myślałem, że w Berlinie było dużo kibiców, ale mam wrażenie, że tu było ich dwa razy tyle! Tak na moje oko to przynajmniej 2 miliony. Na żadnym z biegów nie spotkałem się z takim wsparciem czy pomocą zarówno od organizatorów jak i od kibiców. Podczas biegu spotkałem ludzi z różnych stron świata w tym kilka osób z Polski. Atmosfera biegu i fantastyczny doping kibiców, sprawił że przystępując do biegu zdecydowałem się biec jak na mnie dość wolno, nie stresujące się czasem, aby móc jak najwięcej doświadczyć. Mój czas z Berlina to 3:13:30, ale w Tokio chciałem zmieścić się w 4 godzinach. Trasa biegu poprowadzona była przez najciekawsze miejsca w Tokio od dzielnicy Asakusa, m.in. koło bramy Kaminari-mon. Szczególnie zapamiętałem, wielki posąg samuraja, żyrafy, wysokie budynki w dzielnicy…. itd. Bardzo fajnie czułem się biegnąc ulicami, którymi dzień wcześniej spacerowałem jako turysta. Podczas całego maratonu z ust kibiców słyszałem przede wszystkim dwa słowa – MIKO i GANBARE, czyli japońskie „Trzymaj się!” Słysząc wołanie „Miko!” rozglądałam się za ekipą Spiropharm Marathon Project, która towarzyszyła mi na trasie. Udało nam się spotkać 3 razy, co potwierdza doskonałą organizację logistyczną pomiędzy poszczególnymi punktami pomiaru czasu. Bardzo chciałem podziękować tej ekipie za wsparcie i pozytywną energię. Dodawało mi to dużo siły.

Jeśli chodzi o oprawę maratonu, to zawierała ona wiele animacji taneczno muzycznych, np. tańczące dzieci czy grające zespoły. Na mecie, pomimo tego że biegłem poniżej swoich możliwości, czułem satysfakcję z ukończenia maratonu i z obserwowania radości na twarzach kończących bieg. Na mecie większość osób siadała na ziemi i relaksowała się na słońcu. Po tym krótkim odpoczynku odbieraliśmy piękne medale oraz ręczniki finiszera, kolejna nowość, z którą dotychczas nie spotkałem się na żadnym z biegów. Następnie przechodziliśmy przez świetnie przygotowane stanowiska wydające jedzenie, picie i przechodziliśmy się do hali, gdzie zgromadzone były depozyty. Można było skorzystać z pomocy stacji medycznych, masaży itd. Sporo wolontariuszy mówiło po angielsku. Na koniec obejrzałem ceremonię wręczenia medali i nagród. Jestem pod wielkim wrażeniem tego maratonu i już myślę, żeby pobiec w nim jeszcze raz! Tokio i Japończykami jestem tak zachwycony, że na pewno wrócę tu jak najszybciej. Arigato!”


Dodajmy, że już wkrótce na stronie http://www.spiropharmmarathon.blogspot.com/ ogłoszony zostanie konkurs, w którym zadaniem uczestników będzie przedstawienie najciekawszych pomysłów na promocję zdrowego trybu życia i aktywności fizycznej. Autor lub autorka najlepszego projektu otrzyma od nas szansę startu w jednym z pozostałych maratonów zaliczanych do cyklu Abbott World Marathon Majors. Nie przegapcie!

RZ / Spiropharm Marathon Project