Wygrała w Wiedniu i... jeszcze jej mało

  • Biegająca Polska i Świat

Szwajcarka Maja Neuenschwander biega w maratonach od 2006 r., ale dopiero dzisiaj przekraczając metę maratonu w Wiedniu z czasem 2:30:09, odniosła swoje pierwsze, jakże ważne zwycięstwo (na zdjęciu w informacji organizatora).

Szwajcarka bardzo szybko wysunęła się na prowadzenie. Jej przewaga nad rywalkami nie zmniejszała się wraz z pokonaniem kolejnych kilometrów. Nie zmalała także na ostatnich metrach. Maja zwyciężyła z 10-sekundową przewagą nad Kenijką Agnes Mutune. Za sobą zostawiła jeszcze dwie inne Kenijki i Niemkę. Cała piątka finalistek zmieściła w przedziale 41 sekund.

Szwajcarka przyczyn swojego sukcesu upatruje w spędzeniu zimy na obozie treningowym w Kenii, a zwycięstwo w wiedeńskim biegu nie zaspokoiło jej ambicji. Pomimo wygranej, nie udało się jej poprawić rekordu życiowego. Była też wolniejsza od rekordu Szwajcarii o ok. 3 minuty. Już teraz zapowiedziała, że spróbuje to zmienić w drugiej połowie roku.

Wśród mężczyzn faworytem był rekordzista trasy i obrońca tytułu sprzed roku. Jednak Getu Feleke nabawił się kontuzji i ok. 17. kilometra zszedł z trasy. 10 kilometrów później Sisay Lemma zaczął się odłączać od grupy i zostawiając rywali w tyle, zdecydował się na samotną walkę z wiatrem. Na metę przybiegł z czasem 2:07:31, znacznie gorszym od rekordu trasy i o 25 sekund wolniej od swojego rekordu życiowego. Utrzymał jednak rekordową przewagę nad Duncanem Koechem, kończąc bieg 4 minuty przed nim.

W Wiedniu rekord jednak padł. W imprezie wzięło udział 42 742 biegaczy, z czego 9 000 wystartowało na dystansie maratonu. Uczestnicy reprezentowali 129 krajów, a wśród nich również Polskę. Najlepsze miejsce – 30., wywalczył Michał Sowa z czasem 2:40:16. Gratulujemy!

IB