W niedziele na stadionie PGE Narodowy odbył się niecodzienny bieg pn. „Wyprzedź meningokoki”. Zawody miały uświadamiać jak niegroźne z pozoru bakterie mogą być niebezpieczne dla zdrowia.
Setki biegaczy uciekało przed ogromnym pluszowym „Meningokokiem”, który wyznaczał limit trasy - 24 minuty. Był to symboliczny czas. Zdaniem organizatorów, w przypadku choroby meningokokowej liczy się każda minuta, a do śmierci może dojść nawet w 24 godziny od zakażenia.
Uczestnicy mieli do pokonania cztery kilometry. Trasa składała się z czterech okrążeń prowadzących wokół trybun „Narodowego”.
- Na sportowo, z rodzinami i z uśmiechem staramy się mówić o niebezpiecznej chorobie jaką jest bakteryjne zapalenie meningokowe. Tu liczy się czas reakcji od rozpoznania, które jest bardzo trudne. To może przypominać grypę lub przeziębienie. Może jednak nie zostać właściwie zdiagnozowane, bo nie jest to też częsta choroba. Dlatego staramy się podnosić świadomość także wśród lekarzy, przygotowując różne materiały - powiedziała nam Dorota Kleszczewska, prezes Fundacji Matki i Dziecka.
Chociaż bieg miał wymiar charytatywno-edukacyjny, stał na solidnym poziomie sportowym. Jeszcze przed startem jeden z amatorów zażartował, że może uda się załapać do pierwszej dziesiątki. Wygrał Kamil Szymaniak z czasem 13:01. Dodajmy, że kilka godzin wcześniej biegacz z miejscowości Pełch startował w 5. Wieczornym 4F Półmaratonie Praskim gdzie zajął 11. miejcez wynikiem 1:13:31.
- To był kontrolowany bieg. Mogłem jeszcze szybciej pobiec, ale wczoraj zrobiłem rekord życiowy w półmaratonie i czułem trochę zmęczenia Na szczęście udało mi się wstać rano i jakoś dobudzić. Lubię wspierać takie akcje. Dodatkowo atmosfera mniejszych biegów ma swój klimat, bo ludzie się znają i można spotkać znajomych - relacjonował Kamil Szymaniak.
Wśród pań najlepsza była 17-letnia Natalia Jaśtak z rezultatem 17:10. Dla Warszawianki był to pierwszy wygrany bieg w życiu. Zresztą nie jest to dyscyplina w której się specjalizuje, bo trenuje pływanie. Jak przyznaje już myśli o tym, żeby spróbować swoich sił w triathlonie.
- Było prawie jak w basenie, bo też trzeba było kręcić kółka (śmiech). Bardzo się cieszę z wygranej. Generalnie, pływacy nie lubią biegać. Ale ja to lubię i zawszę wychodzę zrobić kilka kilometrów gdy tylko mam czas. Myślałam już nad triathlonem, tylko muszę popracować nad rowerem - powiedziała Natalia Jaśtak.
Na zakończenie imprezy rozegrany został bieg „Zabiegana Mama”. Wystartowały nie tylko mamy, ale też ojcowie, całe rodziny chwytając za wózki i pokonując 3 km we wspólnym biegu lub marsz. Tu nie liczył się czas, gdyż bieg rozgrywany był w formule „fun-run”.
Cała impreza odbyła się w ramach piątej edycji akcji „ Odważ się być zdrowym na Narodowym”.
RZ