IV Bieg Pamięci: Pobiegła dla mamy i wygrała. „Ona patrzyła na mnie z góry”

 

IV Bieg Pamięci: Pobiegła dla mamy i wygrała. „Ona patrzyła na mnie z góry”


Opublikowane w sob., 10/05/2014 - 17:19

W IV Biegu Pamięci, rozegranym dziś na warszawskich Siekierkach nie brakowało radości z osiąganych wyników i głębokich wzruszeń.

W sobotni ranek w okolicach Sanktuarium Matki Bożej Nauczycielki Młodzieży zebrali się miłośnicy dystansów  5 i 10 km. Oprócz sprawdzenia formy i chęci zwycięstwa, część uczestników dobrze zrozumiała sens imprezy i przywiozła z sobą konkretne intencje i pamięć o bliskich osobach. Ale nie zabrakło i takich, dla których był to po prostu kolejny bieg od startu do mety.

Jako pierwsi na trasę wyruszyli biegacze rywalizujący na 5 km. Gdy czołówka miała za sobą ponad 3/4 odcinka, swoje zmagania rozpoczęli uczestnicy „dychy”. Nad głowami kibiców oraz uczestników zaczęło robić się coraz bardziej pochmurnie.

Jako pierwszy linię mety przeciął Rafał Rusiniak.  Biegło mi się i rywalizowało bardzo ciężko, nie czułem się na siłach, by wygrać. Z początku ciągnąłem za drugim zawodnikiem i dopiero po trzecim kilometrze odzyskałem siły. To nie była wina trasy, toczyłem wewnętrzną walkę i musiałem pokonać swoje słabości. Miałem trudny tydzień – opowiadał zawodnik Entre.pl Team, który jeszcze wczoraj startował w Warsaw Track Cup.  Trochę zabrakło świeżości – skonstatował zwycięzca krótszego z dzisiejszych dystansów.

Wśród pań na 5 km najlepsza okazała się Emilia Zielińska.  Bardzo się cieszę, ze zwycięstwa. Miałam niesamowite wsparcie ze strony męża, który przyjechał z dziećmi i z moją mamą. Jestem mu wdzięczna, że bardzo mocno mnie wspiera w tym co robię. Sam bieg nie był łatwy, chociaż tak naprawdę kontrolowałam sytuację. Może właśnie przed mężem chciałam pokazać, że potrafię szybko biegać – cieszyła się triumfatorka ubiegłorocznego cyklu Grand Prix Warszawy.

Tempo biegu dłuższego nie było tak szybkie, jak zakładano wcześniej. Uczestnicy na metę docierali z ciemnymi chmurami nad głową i pierwszymi kroplami deszczu na biegowych tryktotach. Ale nie robili z tego problemu.

 Ta mżawka podziałał nawet trochę orzeźwiająco, więc nie można narzekać – opowiadał na mecie zwycięzca Piotr Łobodziński. – Z imprezy jestem zadowolony, bo chciałem tu wygrać tracąc przy tym jak najmniej sił. Gdyby trzeba było biec szybciej, nie byłbym zadowolony. Przez większość trasy bieg prowadził Łukasz Kurek, który ostatecznie skończył bieg na czwartym miejscu. Ja trzymałem się na drugiej-trzeciej pozycji i zaatakowałem 500m przed metą. Może nawet trochę za wcześnie, ale nie chciałem ryzykować sprinterskiego finiszu. Na zakręcie przyspieszyłem czując, że mam dobrą przyczepność i „kocie ruchy”  powiedział nam zdobywca Pucharu Świata w Biegach po Schodach.

Najlepszą z kobiet w biegu na 10 km była Elżbieta Peret. Tuż za metą wielu uczestników dziękowało jej za to, że podczas biegu mogli dotrzymywać jej kroku, a w efekcie poprawili swoje rekordy życiowe. Ona jednak myślami była gdzieś indziej i z kimś innym.  Jest to dla mnie szczególna impreza. Biegłam dla mamy. Ona patrzyła na mnie z góry i mówiła, że wygramy te zawody  powiedziała nam zawodniczka, nie mogąc powstrzymać wzruszenia.

Tegoroczną frekwencję organizatorzy Biegu Pamięci na pewno będą chcieli puścić w niepamięć. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że limit 500 osób nie został wyczerpany, w czym zapewne zasługa rozgrywanej tego samego dnia maratońskiej sztafety na Kępie Potockiej spod znaku Ekiden. Wypada mieć nadzieję, że w przyszłym roku terminy oby wydarzeń będą inne, bo obie zasługują na zainteresowanie warszawskich, i nie tylko, biegaczy. Sam Bieg Pamięci obchodzić będzie wtedy piąte urodziny.

Przypominamy, że wyniki dzisiejszego biegu na dystansie 10 km możecie wpisać do klasyfikacji "Najlepszy biegacz 5-10-15" Ligi Festiwalu Biegowego.

RZ

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce