Maraton w Toruniu: Podium ze ścianą w tle. Za rok duże zmiany

 

Maraton w Toruniu: Podium ze ścianą w tle. Za rok duże zmiany


Opublikowane w wt., 28/10/2014 - 16:37

W niedzielę miasto Mikołaja Kopernika, pięknej starówki, pierników oraz żużla opanowali biegacze.. Frekwencję 32. Maratonu Toruńskiego, jak na liczbę imprez rozgrywanych w miniony weekend, można uznać za wysoką.

Początek biegu miał miejsce na placu Teatralnym, około 250 metrów od pomnika Kopernika. Nowe miejsce startu zostało ogłoszone... dzień przed imprezą. – Trasa była dobrze zmierzona. Musieliśmy przełożyc brakujące dwieście parę metrów na agrafkę na nawrocie. Po prostu – uspokaja Rafał Flis, organizator zawodów.

Zawody w Toruniu nie są jednak typowo ulicznym maratonem. Biegnąc szosą Chełmińską uczestnicy imprezy opuszczają miasto i wbiegają w okoliczne miejscowości jak Różankowo, Biskupice czy Łubianka. Meta znajdowała się na Stadionie Miejskim w Toruniu. Taka formuła zawodów ma wielu zwolenników. Jednym z nich jest znana warszawska biegaczka Emilia Zielińska.

– Trasa była naprawdę fajna i płaska. Do 20. kilometra biegło się z wiatrem co ułatwiało zmagania. Później jednak już wiało w twarz co sprawiało, że nie było przyjemnie. Jednak nie można narzekać, bo nie padało. Biegłam z pacemakerem na trzy godziny - chłopak bardzo fajnie prowadził bieg. Cały czas podtrzymywał na duchu grupę i był bardzo pogodny. Na pewno bardzo dużo mu zawdzięczam, bo byłam po trzytygodniowej infekcji i na mecie byłam zaskoczona moim czasem. Mogę mu tylko bardzo podziękować powiedziała – podsumowuje p. Emilia, która startowała w Toruniu po raz drugi.

– Na 26. kilometrze dogoniłam Białorusinkę Alen Shumik, właśnie dzięki osobie prowadzącej bieg. To on zaproponował, byśmy ją dogonili. I nawet ją wyprzedziłam, ale chwilę później dopadła mnie taka ściana, że ledwo skończyłam bieg. Wiedziałam jednak, że wiele osób trzyma za mnie kciuki, wspiera telefonami, za co jestem im wdzięczna. Cieszę się także że udało mi się po raz pierwszy wygrać z Białorusinką Haliną Karnatsevitch (była ostatecznie siódma – przyp red) – ocenia p. Emilia.

W 2012 roku, gdy impreza odbywała się jeszcze w maju i na innej trasie, warszawska biegaczka zajęła drugie miejsce. – To był mój pierwszy maraton po sześciu latach przerwy. Osiągnęłam wtedy czas 3:16:45, więc poprawiłam się sporo. Wtedy biegło się trzy pętle i to po takich kocich łbach. Pamietam, że wtedy było potwornie gorąco. Teraz było dużo lepiej. Cały czas asfalt i minimalnie pofałdowany teren i, niestety, jak jest długa prosta, to wiatru się nie uniknie. Ale impreza udana – podkresla Emilia Zielińska.

Maraton ukończyły łącznie 627 osoby. Zwyciężył faworyt – Marcin Błaziński, który osiągnął czas 2:20:12. Na mecie wyprzedził najlepszego Polaka z tegorocznego PZU Maratonu Warszawskiego – Łukasza Oskierko, który finiszował z czasem 2:26:35. Trzecie miejsce przypadło Krzysztofowi Szczapańskiemu z ponad czternastominutową stratą do zwycięzcy.

Wśród kobiet najlepsza okazała się koleżanka klubowa Marcina Błazińskiego z klubu Meta Lubliniec - Agnieszka Kuzyk. Zwyciężczyni na metę dotarła z czasem 2:54:47. Drugie miejsce z ok. 6-minutową stratą zajęła ubiegłoroczna zwyciężczyni maratonu w Toruniu Białorusinka Alen Shumik. Trzecia finiszowała właśnie Emilia Zielińska, tracąc do drugiego miejsca niecałe 50 sekund.

Pełne wyniki znajdziecie w naszym KALENDARZU IMPREZ.

Organizatorzy już myślą o kolejnej edycji.

- Rozważamy zmianę terminu, choć zostaniemy przy jesieni. Bo wiosną planujemy zorganizować imprezę z krótszym dystansem. Mamy kilka pomysłów na nową trasę. Chcemy ją trochę zmienić, żeby nie było monotonii biegnąc kilka kilometrów przez pola. Metę przeniesiemy ze stadionu do hali lekkoatletycznej. Jest to profesjonalny obiekt, w przyszłym roku rozegrane zostaną tu halowe Mistrzostwa Europy weteranów w lekkiej atletyce – zapowaida Rafał Flis.

RZ

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce