Artur Jabłoński ustrzeli hattricka w Biegu 7 Dolin 64 km? Już nie klasycznego

 

Artur Jabłoński ustrzeli hattricka w Biegu 7 Dolin 64 km? Już nie klasycznego


Opublikowane w śr., 05/09/2018 - 15:37

Artur Jabłoński wraca do Krynicy-Zdroju, żeby po raz trzeci w historii zwyciężyć w Biegu 7 Dolin na dystansie 64 km. Rok temu był bliski klasycznego hattricka, ale po zażartej walce z rywalami musiał zadowolić się drugą lokatą.

W ubiegłym roku byłeś drugi, tuż za Miłoszem Szcześniewskim, choć pobiegłeś niemal w takim samym czasie jak w 2016 r., gdy wygrałeś. Czego zabrakło, żeby zwyciężyć?

Artur Jabłoński: Analizując wszystkie moje występy w Krynicy uważam, że najlepiej biegło mi się dwa lata temu. Ścigałem się wtedy z Węgrem Csabą Nemethem. Początek był bardzo męczący, ale później biegło mi się bardzo fajnie. Natomiast rok temu początek miałem luźny, a problemy zaczęły się od Piwnicznej. Jak się wdrapałem w kierunku Wierchomli Małej, to odcięło mi nogi. Walczyłem już tylko o to, żeby dobiec. Pewnie gdyby nie skurcze i problemy mięśniowe, to miałbym zdecydowanie lepszy czas.

W tym roku nie startowałeś zbyt wiele w górach. Pobiegłeś w mistrzostwach świata w trailu (47. miejsce), ale później słuch o tobie zaginął.

W czerwcu wygrałem Maraton Babia Góra (5:16:07), ale bieg okupiłem kontuzją. Wykręciłem stopę i przez długi czas mało trenowałem. Dlatego też nie mogłem wystartować m.in. w Supermaratonie Gór Stołowych, który w przeszłości wygrywałem. Przez pewien czas zagadką było, kiedy zacznę biegać. Moje przygotowania trwają od zaledwie miesiąca. Jakoś już mi to wszystko wychodzi. Biegi ciągłe robię po 3:30 min./km, a to znak, że forma wraca. Wszystko nie jest jeszcze idealne, ale pracuję nad sobą.

Do końca roku i podsumowań daleko, ale mam wrażenie że liczyłeś w tym sezonie na więcej...

Oczywiście, że tak. Nie jestem zadowolony z tego roku. Ze startem w mistrzostwach świata wiązałem większe nadzieje. Chciałem wskoczyć co najmniej na to samo miejsce co przed rokiem, czyli 21. Chyba jednak przegrałem z temperaturą, bo ja jestem nocnym markiem i lubię biegać, gdy jest chłodno. A później plany pokrzyżowała mi kontuzja.

Początkowo myślałem o 100 km w Krynicy, żeby coś urwać dla siebie z tego tortu. Ale trudno wystartować na takim dystansie po długiej przerwie. Na pewno miło by było wygrać w Krynicy, żeby osłodzić sobie ten rok.

Kto może być najgroźniejszym rywalem na 64 km?

Nie wiem, kto startuje, nie lubię analizować list, bo to mnie tylko dodatkowo stresuje. Na pewno łatwo skóry nie sprzedam. Postaram się wykorzystać swoje doświadczenie. Może trzeba wolniej ruszyć i trzymać się czołówki, a nie narzucać zabójczego tempa? Rok temu miałem nawet 10 minut zapasu, zanim dobiegłem do Piwnicznej. Gdyby nie skurcze, kto wie jak by się to skończyło.

Co byś poradził biegaczom, którzy pierwszy raz wystartują w B7D na 64 km?

Początek na Przehybę jest trudny, ale człowiek ma wtedy jeszcze dużo siły. Warto ruszyć spokojnie, żeby się nie zakwasić i oszczędzać siły na drugą cześć, która jest bardziej wymagająca. Tak było rok temu w moim przypadku.

> Artur Jabłoński w Krynicy:

  • 2015 5:58:37 (1. miejsce)
  • 2016 5:41:37 (1. miejsce)
  • 2017 – 5:42:05 (2. miejsce)
  • 2018 - ???

Rozmawiał Robert Zakrzewski


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce