Artur Jendrych broni tytułu w Iron Run w Krynicy. "To jedyne zawody w Polsce, w których za stówkę można tak dużo i fajnie pobiegać!"

 

Artur Jendrych broni tytułu w Iron Run w Krynicy. "To jedyne zawody w Polsce, w których za stówkę można tak dużo i fajnie pobiegać!"


Opublikowane w pon., 27/08/2018 - 17:43

Artur Jendrych  ma 28 lat, mieszka i pracuje w podlubelskim Świdniku, ale tak rozmiłował się ostatnio w bieganiu ultra, że coraz głośniej przebąkuje o przeprowadzce w góry. Upodobał sobie szczególnie Brubeck Iron Run na Festiwalu Biegowym w Krynicy.

Za półtora tygodnia, w tej najtrudniejszej z trudnych konkurencji (9 biegów w 3 dni, uliczne i górskie, na dystansach od 1 do 64 km), Jendrych wystartuje po raz trzeci z rzędu. Będzie bronił tytułu Żelaznego Biegacza – rok temu wygrał uzyskując na łącznym dystansie ponad 140 km czas 12  godzin 51 minut i 44 sekundy.

– Dlaczego tak upodobałem sobie akurat Iron Run? Powiem pół żartem, pół serio… –  tłumaczy świdniczanin. – To jedyne zawody w Polsce, w których za stówkę można sobie tak dużo i tak fajnie pobiegać – śmieje się.

– Bardzo zaprzyjaźniłem się z ludźmi, którzy brali udział w ubiegłorocznej rywalizacji – opowiada Artur Jendrych. – Mocno zakumplowałem się z Radkiem (Radosław Ślaski – red.), który zajął drugie miejsce, a kolejny raz był najlepszy w kategorii powyżej 40 lat. To świetny facet, niedawno startowaliśmy w Biegu Wierchami, znów bardzo długo był wspólny bieg i dużo rozmów.

Iron Run to bardzo duże wyzwanie, najbardziej chyba pod kątem logistycznym. – Trzeba zaplanować jedzenie przez 3 dni, regenerację i taktykę – tłumaczy biegacz spod Lublina. – Nie można pobiec pierwszego dnia za szybko, bo musi zostać dużo sił na sobotnie ultra. Z kolei w niedziele trzeba się zmotywować i dać z siebie wszystko w maratonie ulicznym, żeby dużo nie stracić. Mnóstwo szczegółów, które trzeba dopiąć na ostatni guzik.

Zdaniem Artura, kluczowe zasady podczas Iron Run to:

  • w piątek, pierwszego dnia – nie szaleć!
  • w sobotę, zaczynając ultra 64 km, na pierwszym podejściu wejść spokojnie, nie ścigać się – będzie na to czas później, dobiec spokojnie, ale jednak w dobrym czasie, poniżej 7 godzin to minimum, żeby walczyć o czołowe lokaty;
  • w niedzielę, na koniec, zmotywować się odpowiednio na maraton, nie odpuszczać, walczyć.

Najważniejszy w całej konkurencji jest oczywiście bieg ultra na 64 km – mówi dalej Jendrych. – Tu można najwięcej zyskać lub stracić. Dlatego jeszcze raz powtarzam – nie ma co się ścigać w piątek! Najpierw jest bieg na 1 milę (w tym roku, w 100 rocznicę odzyskania niepodległości, będzie to wyjątkowo Bieg na 1918 m - red.) i niektórzy starają się tam pokazać, że są mocni. Tyle że to się potem odbija, nogi się zakwaszają, a zyskać można ile? Minutę? To żadna korzyść, a na ultra tych minut można wypracować 30, a nawet i godzinę. Tak samo zresztą na maratonie: jak zachowasz siły – pobiegniesz w 3:10-3:20, a jak się wcześniej „wypstrykasz” – nawet w 4 godziny i wtedy stracisz co najmniej pół godziny do rywali. A to jest bardzo dużo!

Tegoroczny Iron Run będzie już trzecim startem Jendrycha w tej konkurencji w Krynicy-Zdroju. – Dwa lata temu byłem jeszcze kompletnie zielonym amatorem. Przebiegłem pierwszy maraton, pierwsze ultra i zapaliłem się, porwałem się na Iron Run z motyką na słońce. Na dystansie ultra bardzo cierpiałem. Miałem nawet zejść z trasy i nie ukończyć całych zawodów, ale powiedziałem sobie: „Nie! Nie po to tu przyjechałem, żeby zejść!”.

– Na ultra ledwie zmieściłem się w limicie, ale gdy ukończyłem te nieszczęsne 64 km, zebrałem się w sobie, dobrnąłem do końca zawodów i obiecałem sobie, że wrócę na Iron Run mocniejszy, odrobię lekcje i powalczę nie o ukończenie, ale o coś więcej – wspomina.

– Dlatego zeszły rok spędziłem w Szkocji. Trenowałem ostro w świetnych warunkach, miałem solidne górki i nauczyłem się nieźle zbiegać, dzięki czemu udało mi się… wygrać Iron Run! Ale to trzeba ciągle szlifować i przede mną jeszcze dużo pracy. Wprawdzie trenuję bieganie od ponad 15 lat, ale wcześniej to były biegi średniodystansowe na stadionie, w których osiągałem przeciętne wyniki. Ale ciągnęło mnie do długiego wysiłku, bo lubię walczyć nie tylko mięśniami, ale i głową. A tak jest w biegach utra: nie tylko ściganie się biegowe, ale też konkurs w jedzeniu, konkurs w motywowaniu się na każdym kroku. Poszedłem tą drogą i całkiem nieźle zaczęło to wychodzić. Zobaczymy jak będzie dalej. Bardzo chciałbym powtórzyć ubiegłoroczne zwycięstwo w Iron Run.

Wszystko wskazuje na to, że Artur Jendrych będzie poważnym kandydatem do „żelaznego” zwycięstwa w tym roku. Jest w świetnej dyspozycji: w sierpniu wygrał dystans 57 km podczas Biegu Szlak Trafi w Parchatce koło Kazimierza-Dolnego, a tydzień później był drugi, tylko za Brytyjczykiem Robbiem Brittonem, w GUT-102 km na Gorce Ultra-Trail w Ochotnicy Dolnej.

Na potwierdzenie formy czekamy w dniach 7-9 września w Krynicy!

Piotr Falkowski

Partner tytularny konkurencji:

Partner konkurencji:

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce