Kinga i Wojciech Staszewscy: Festiwal Biegowy ma niesamowity klimat
Opublikowane w sob., 11/05/2024 - 16:14
Wojciech Staszewski, trener KS Staszewscy, ostatnio na Festiwalu Biegowym biegł górski Runek Run 22 km. Udało mu się zająć miejsce na podium w kategorii wiekowej.
- Bardzo zdziwiłem się, kiedy dostałem czek, który sfinansował znaczną część benzyny na dojazd - wspomina Wojciech Staszewski. - Bardzo lubię takie dystanse około półmaratonu w górach. Na zbiegu do Krynicy wyprzedzałem jak szalony, bo na trasie finiszowali też biegacze z dłuższych dystansów, którzy mieli mniej siły i chyba też mniej odwagi w biegu. Ten zbieg mam mocno w pamięci. Czas wyszedł niezły, ale jak to w biegach górskich - nie pamiętam dokładnie jaki.
- Nie miałem podczas tego biegu trudnego momentu, tylko ciąg przepięknych wspomnień. Na podbiegu do schroniska nad Wierchomlą przypominało mi się, jak startowałem tu parę lat wcześniej na dystansie 100 km. I gonił mnie limit, do bacówki dobiegłem 15 minut przed limitem - bardzo się mobilizując, podrywając do biegu siebie i innych, bo w grupie raźniej.
Zdaniem Wojciecha Staszewskiego Festiwal Biegowy ma niesamowity klimat. - Całe miasteczko pełne jest biegaczy, jedni mają numery na koszulkach, inni idą z pakietami, inni już są po biegu. Poza tym Piwniczna skradła moje serce jeszcze... w latach 70. XX wieku. Przyjeżdżałem tu co roku na miesiąc wakacji z tatą, moją pierwszą górą był Kicarz, pierwszym poważnym szczytem Wlk. Rogacz, pierwszym schroniskiem, w jakim byłem w życiu - Prehyba.
- Możliwość pobiegania po trasach dzieciństwa to dla mnie nie tylko bieg przez kilkadziesiąt kilometrów, ale też bieg przez dziesięciolecia - dodaje Ambasador Festiwalu Biegowego. - Polecam wszystkim, żeby odkryli te trasy, ich różnorodność. Zobaczyli Pasmo Jaworzyny z Pasma Radziejowej i na odwrót. Takich spektakularnych widoków nie ma w Polsce nigdzie może poza Beskidem Żywieckim i Tatrami.
Zdaniem trenera Staszewskiego nawet w Warszawie można trenować siłę biegową - przede wszystkim na podbiegach, których jest sporo na skarpie warszawskiej, a także na krosach, do których najlepszy jest Las Bielański. Razem z Podopiecznymi, którzy przygotowują się do górskich startów bliżej sezonu startowego trenujemy też zbiegi, uczymy techniki zbiegania. A sam start na Festiwalu Biegowym traktujemy jako świetny bodziec rozwojowy przed jesiennymi startami ulicznymi.
- Ostatni mój start to 10 km w Raszynie. Klimatyczna impreza w starym stylu na atestowanej trasie po ulicach podwarszawskiej miejscowości - mówi nam Wojciech Staszewski. - Najbardziej pamiętam z niej patrzenie na zegarek - zacząłem o jakieś 10 sekund na kilometr za szybko i potem tempo spadało. W bieganiu to właśnie cenię sobie najmocniej - że można z niego czerpać różne przyjemności. Zawody górskie, w których nie ma sensu patrzenie na sekundy, a często nawet zerkanie na zegarek nie ma sensu - to zupełnie inna radość. Liczą się widoki, ale też rywalizacja z rywalem, który majaczy w oddali na podejściu albo dogania nas na zbiegu.
Czy bieganie to jedyna aktywność w życiu Wojciecha i Kingi Staszewskich? - Kiedyś 99 proc. moich aktywności sportowych koncentrowało się wokół biegania. Teraz lubię cieszyć się sportem, rekreacją - uwielbiam rower, ostatnio pojeździłem na Podhalu i tam usłyszałem o fantastycznej trasie z Piwnicznej wzdłuż Popradu na Słowację i dalej do Muszyny. Muszę się tam koniecznie wybrać. Kinga, moja żona, z którą razem prowadzimy treningi w KS Staszewscy, jest instruktorką fitness. Sama prowadzi zajęcia, treningi personalne, ale też przekonała mnie do ćwiczeń wzmacniających i mobility, które bardzo przydają się też biegaczom.
- Takie ćwiczenia poprawiają mechanikę ruchu i sprawność ogólną. To wszystko cenne uzupełnienia - ale bieganie jest i będzie moją dyscypliną numer jeden. Zarówno mocne treningi na stadionie, jak i wycieczki biegowe w górach - mówią. - Zarówno starty w ulicznych maratonach albo krótszych biegach na atestowanych trasach, jak i biegi górskie takie jak podczas Festiwalu Biegowego. Musimy koniecznie zaplanować taki wyjazd - a dzień po biegu zrobić sobie rozluźniającą wycieczkę rowerową wzdłuż Popradu.
Wojciech Staszewski i Kinga Staszewska tworzą od 2011 r. firmę biegową KS Staszewscy. Prowadzą podopiecznych, piszą plany treningowe, organizują treningi biegowe i obozy sportowe. Zarażają pasją do biegania. (t.kowalski@festiwalbiegow.pl) Fot. WK Staszewscy