Zbyszek Mamla: Bieg 7 Dolin jednym słowem - ATMOSFERA

 

Zbyszek Mamla: Bieg 7 Dolin jednym słowem - ATMOSFERA


Opublikowane w pt., 16/11/2012 - 14:52

Trudno opisać coś w kilku zdaniach co trwa kilkanaście godzin - z których każda jest inna. Tutaj stres i napięcie przedstartowe, kończy się wraz z ostatnimi zabudowaniami Krynicy ustępując miejsca skupieniu w jakim pokonuje się pierwsze kilometry spowitego mrokiem szlaku. Właśnie wtedy, najbardziej daje się odczuć więź miedzy biegaczami połączonych ze sobą sznurem migoczących światełek. Już dla tych pierwszych chwil warto spróbować swoich sił w Biegu 7 Dolin. Dzięki tej atmosferze nie myśli się o pokonywanym dystansie tylko chłonie każdy odcinek drogi. Na Hali Łabowskiej budzi się dzień, ale na tym atrakcje się nie kończą. Tuż za pierwszym punktem odżywczym zaczyna padać deszcz, robi się zimno a widoczność z powodu mgieł drastycznie spada. Mimo to odnajduję w tym piękno tego biegu. Myśli odlatują daleko od pozostałego dystansu do pokonania i skupiają się na bardziej przyziemnych sprawach, jak błoto, wiatr i deszcz... a kilometry lecą.

Mijam kolejne strategiczne punkty (Rytro, Schronisko Przehyba, spowita mgłą Radziejowa) by po 66 kilometrach zawitać na moment w Piwnicznej. To drugi  dłuższy "nie górski" odcinek na trasie po Rytrze i trzeciego takiego bym chyba nie zdzierżył. Dla mnie najgorszy moment w całym Biegu 7 Dolin. Duch do walki powraca jednak po wizycie u sióstr (wszak przepak w Piwnicznej jest właśnie u nich) i nawet samotne kilkukilometrowe podejście po betonowych płytach przy przypiekającym wrześniowym słońcu nie jest w stanie mnie złamać. Mimo zmęczenia kolejne etapy do Wierchomli i schroniska pod Wierchomlą mijają mi szybko. No, może przesadziłem, ale staram się chłonąć wszystko dookoła i jak najrzadziej myśleć o trasie. Do dziś mam przed oczami ogromne stado owiec wypasane nieopodal Piwnicznej, czy barwny konny zaprzęg wiozący nowożeńców w Łomnicy. Także i te elementy składają się na niepowtarzalny całokształt tych zawodów.

Ostatni odcinek - mimo pierwszych oznak hipotermii - biegnę wyobrażając sobie mój finisz na deptaku w Krynicy. Tylko tyle wystarcza mi do pełni szczęścia. Potem szaleńczy finisz, ogromna radość i wzruszenie. Pokonałem pierwszy raz dystans 100 kilometrów, żyję i jestem szczęśliwy:-) 

Gdybym miał opisać Bieg 7 Dolin jednym słowem - napisałbym ATMOSFERA, choć wiem, że żeby to zrozumieć trzeba po prostu samemu się odważyć poznać Beskid Sądecki w jeden dzień w ten niekonwencjonalny sposób.

 Zbyszek Mamla
--------------------------------------------------------------

Na nasze zaproszenie do publikacji o „Biegu 7 dolin” z każdym dniem odpowiada coraz więcej biegaczy Zapraszamy do przesyłania swoich spostrzeżeń i zdjęć z Biegu 7 dolin  na adres p.piszczek@isw.org.pl. Zostaną one opublikowane w naszym serwisie oraz w specjalnym albumie.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce