Ewelina Smoła: "Bieg po marzenie"
Opublikowane w wt., 18/11/2014 - 15:06
Kiedy poznałam historię cioci Anety, rozmarzyłam się. A zapał do biegania powrócił. Pożegnałam się z Anetą i pojechałam do domu. Tego dnia jeszcze nie biegałam, więc postanowiłam to jak najszybciej nadrobić. Historia cioci Anety bardzo mnie zmobilizowała do dalszego wysiłku. Obiecałam sobie, że tak łatwo nie odpuszczę i nie przestanę trenować, aż do dnia maratonu.
Po trzech tygodniach systematycznych i męczących treningów nadszedł ten wielki dzień, kiedy miałam wziąć udział w zawodach, by sprawdzić swoją formę w rywalizacji z innymi. Poinformowałam o tym rodzinę. Bardzo się ucieszyłam, kiedy bliscy zapewnili mnie, iż będą mi kibicować. Mój młodszy brat przygotował dla mnie niespodziankę – ogromny transparent.
Spakowałam swoją sportową torbę i z rodziną udałam się na miejsce startu. Następnie zarejestrowałam się w punkcie zgłoszeń, uzupełniłam kartę i przeszłam podstawowe badania lekarskie. Rodzice podpisali zgodę na mój udział w zawodach. Następnie otrzymałam numer startowy – 1013. Pomyślałam, że ta „trzynastka” musi przynieść mi szczęście.
Zaczęłam rozgrzewać się do biegu. Pamiętałam, że jest to bardzo ważne. Miałam ogromną tremę, gdy zawodników w mojej kategorii wiekowej na linii startu przybywało i przybywało… Wystartowałam.
Początek biegu nie był najgorszy, ale z czasem, kiedy inni biegacze przyspieszali, ja opadałam z sił. Kilkadziesiąt metrów od mety postanowiłam dać z siebie wszystko i wykrzesać ostatnie siły. W tym momencie usłyszałam głośny doping moich bliskich. Dzięki temu wyprzedziłam trzy zawodniczki i dotarłam na metę jako trzecia. Po przekroczeniu mety, nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Ledwo stałam na nogach, ciężko oddychałam. Byłam ogromnie zmęczona.
Gdy stanęłam na podium i otrzymałam brązowy medal, na mojej twarzy zagościł uśmiech, a w oczach łzy – łzy szczęścia. Pomyślałam wtedy o cioci Anety, bo to jej historia dodała mi otuchy i pomogła odnieść sukces. Rodzina, a szczególnie moi rodzice gratulowali mi trzeciego miejsca i wytrzymałości.
Mimo, że nie zdobyłam złotego medalu, miałam wielką satysfakcję, bo był to mój pierwszy w życiu maraton. To wydarzenie potwierdza, że dzięki wytrzymałości można osiągnąć wszystko, a marzenia naprawdę się spełniają!