"Przepiękna trasa, świetna atmosfera!" Rok w rok Koral Maraton państwa Stołowskich

Wśród uczestników Festiwalu Biegowego w Krynicy nie brakuje biegaczy, którzy do Krynicy przyjeżdżają od inauguracyjnej imprezy w 2010 roku. Tych, co we wrześniu nawiedzają Perłę Beskidu Sądeckiego nieprzerwanie od początku, organizatorzy uhonorowali w tym roku przy okazji jubileuszowego, 10. TAURON Festiwalu Biegowego. Wielu jest także takich, którzy krynicką imprezę odkryli po kilku latach jej istnienia, ale od pierwszego razu pozostają jej wierni i w byciu na Festiwalu może im przeszkodzić jedynie pech, zły los, ważne sprawy rodzinne albo inna „siła wyższa”.

Są w tym gronie państwo Aurelia i Piotr Stołowscy, małżeństwo z Elbląga, które na biegowych ścieżkach spędza aktywnie czas już od ponad 16 lat. W 2003 roku zaczęli biegać namówieni przez kolegę, w tym samym roku przebiegli pierwszy maraton. Królewski dystans stał się ich ukochanym i do tej pory, mimo że lat przybywa (pani Aurelia ma 57 lat, pan Piotr jest o rok starszy), takim pozostaje.

Także na Festiwalu Biegowym w Krynicy, od 203 roku (z przerwą spowodowaną kontuzją biegaczki) startują w Koral Maratonie i w przyszłym roku tę tradycję podtrzymają. Oboje zapisali się na niedzielny bieg na 42,195 km i już opłacili start, by skorzystać z najtańszego wpisowego na Koral Maraton (najniższe opłaty startowe obowiązują do północy 31 grudnia).

- Pierwszy raz przyjechaliśmy do Krynicy w 2013 roku i od razu zachwyciliśmy się duchem imprezy. Tłum wspaniałych ludzi, świetna atmosfera i mnóstwo biegania przez trzy dni - opowiada pani Aurelia. - Wystartowaliśmy, oczywiście, w Koral Maratonie, bo maraton to od początku nasz ulubiony dystans. Nie przepadam za biegami krótkimi, piątki, czy nawet piętnastki mnie męczą. A maraton to jest to! - tłumaczy.

Piotr Stołowski uzyskał wtedy wynik 4:03:36, małżonka pobiegła 10 minut wolniej (4:13:15). Rok później planowali poprawę rezultatów. Trenowali, biegali, startowali. Średnio w sezonie kończyli 6 maratonów.

Niestety, pani Aurelia doznała poważnego urazu kolana i plany trzeba było zweryfikować. Na dodatek nawał zawodowych obowiązków uniemożliwia regularne treningi. Teraz wciąż biegają maratony, bo nie potrafią sobie odmówić przyjemności pokonywania królewskiego dystansu, robią to jednak już wolniej, tak by przemierzyć trasę i cieszyć się bieganiem. Mają oboje na koncie po około 80 ukończonych maratonów.

Po przerwie spowodowanej kontuzją pani Aurelii, do Krynicy wrócili w 2017 roku i od tamtej są na Festiwalu Biegowym już co roku. Punktem obowiązkowym pobytu jest, oczywiście, Koral Maraton. Ze względu na kolano małżonki, większą część trasy pokonują razem, dopiero kilka kilometrów przed metą pan Piotr puszcza się nieco szybciej do przodu i kilka minut czeka na żonę na mecie na krynickim deptaku. - Ma satysfakcję, bo w moich najlepszych czasach długo to ja miałam lepszą życiówkę w maratonie - śmieje się Aurelia Stołowska. - Ale taki wspólny bieg to ogromna przyjemność! - dodaje.

- Atmosfera imprezy w Krynicy i przepiękna trasa Koral Maratonu wciąż przyciągają nas do Krynicy mimo ogromnej odległości, która dzieli ją od naszego miejsca zamieszkania (z Elbląga do Krynicy jest około 700 km! - red.) - przyznaje maratonka. - W przyszłym roku wracamy już piąty raz, jesteśmy zapisani i mamy opłacony start, oczywiście - w Koral Maratonie! Może uda się namówić na start w Krynicy starszą córkę, wtedy w sobotę pobieglibyśmy jeszcze wspólnie Życiową Dziesiątkę - snuje plany.

Ale marzeniem pana Piotra jest górska setka w Krynicy. - Przymierza się do Biegu 7 Dolin już od kilku lat, kiedyś przebiegliśmy setkę płaską w Kaliszu, ale ciągle jeszcze uważa, że nie jest odpowiednio przygotowany - mówi małżonka. Mam jednak nadzieję, że spełni swoje marzenie, a zdrowie będzie nam dopisywało na tyle, żeby za kilka lat właśnie w Krynicy na przepięknej trasie Koral Maratonu przebiec wspólnie nasz setny maraton! - marzy Aurelia Stołowska.

red.