Biegasz po Bielanach, a nie wiesz... Świętojański Bieg Po Prawdziwej Warszawie [ZDJĘCIA]

 

Biegasz po Bielanach, a nie wiesz... Świętojański Bieg Po Prawdziwej Warszawie [ZDJĘCIA]


Opublikowane w wt., 30/06/2015 - 11:16

 


Piątek 19 czerwca. Metro „Stare Bielany”. Godz. 22:00. Grupka ok. 50 biegaczy z czołówkami i lampkami wyrusza w kolejny "Bieg Po Prawdziwej Warszawie”. Tym razem „Bieg Świętojański” na Bielanach. Naszym przewodnikiem jest Rafał.

Andrzej i Irina Hulaniccy, Ambasadorzy Festiwalu Biegów

BPPW to wyjątkowy cykl. Nie ma tu pomiaru czasów, zwycięzców i przegranych. Ale każdy ma coś dla siebie. Jedni wygrywają konkurs z wiedzy o trasie, którą pokonali, drudzy znajdują kwiat paproci. Wszyscy czerpią radość z - akurat w ostatnim wydaniu - nocnego biegania po lesie, a inni dokręcają niezrobione w dzień kilometry. 

Na początek wspólna fotka, którą robi nam... przepadkowy przychodzień, Pan Paweł. Wspominamy jeszcze Janka Staszewskiego, syna Wojtka – dziennikarza sportowego, który dwa lata temu na Biegu Świętojańskim był fotografem, a w październiku nie było go już z nami... 

Trasa - około 12 km. 

Zaczynamy od ul. Płatniczej z gazowymi latarniami, które  mają niepowtarzalny urok. Obiegamy wybudowany w latach 1980-1981 Kościół Św. Zygmunta na pl. Konfederacji. 

Skręcamy w lewo w  ul. E. Schroegera i mijamy ul. Skalbmierską. To tu są budynki, dla których małżeństwo Maria i Kazimierz Piechotka zaprojektowało słynne lufciki. Kiedyś w całym  budownictwie, bez względu na wielkość mieszkania obowiązywały okna jednego typu -  C2. Piechotkowie wymyślili lufciki i „socjalizm się nie zawalił”. To słowa J. Cyrankiewicza do Gomułki w 1957 roku przy zwiedzaniu budowy na Bielanach. Po tym wydarzeniu następnego dnia Piechotkowie dostali paszporty, stypendium w dewizach na dwutygodniowy wyjazd do Paryża). 

Wybiegamy na Al. Rejmonta. W jednym z bloków mieszkała kiedyś Anna Jantar. W bloku na al. Rejmonta 23 mieszkał zaś 14 lat Rafał - nasz przewodnik. 

Skręcamy na światłach w ul. Wólczyńską. Tu mijamy najstarszą kapliczkę Matki Boskiej – z 1852 roku - „NA PODZIĘKOWANIE BOGU ŻE NAS PRZY ŻYCIU ZACHOWAŁ W ŚRÓD GRASUJĄCEJ CHOLERY W MIESIĄCU SIERPNIU 1852.” 

Przy cmentarzu Wawrzyszewskim skręcamy w prawo i przebiegamy koło stawów Brustmana. Z dawnych trzech stawów pozostały jednak tylko dwa -  jeden został zasypany. Jedna z miejskich legend podaje, że na terenie Stawów w latach 80. XX wieku znajdowała się stacja zagłuszająca Radio Wolna Europa.

Robimy małą przerwę przy źródełku wody. Ruszamy dalej. 

Przebiegamy bazar „Wolumen”, który ma swój niepowtarzalny klimat. Bazar powstał w końcu lat 60. XX wieku i specjalizował się w elektronice. W latach 80. był jednym z popularnych miejsc okazyjnych zakupów obok takich bazarów jak Bazar Różyckiego (ubrania), Skra (sprzęt sportowy, modelarstwo), bazar na Kole (giełda staroci).

Skręcamy w ul. J. Kasprowicza. Mijamy Lasek Lindego, skręcając w ul. S. Przybyszewskiego potem na ul. Barcicką, na której  mijamy tajny ośrodek policji. Dalej ul. Twardowskiego, skręt w ul. Szaflarskiej – tu znów latarnie gazowe. Na ul. Zuga zachowała się stara nawierzchnia z czerwonego klinkieru. 

Znów ul. Twardowska, w prawo ul. Cegłowska. Przy ul. Cegłowskiej 35 mieści się drewniany domek, który jest pozostałością po odbywających się tu w 1932 roku targach „Tani Dom Własny”. Projekt wykonał Jan Zabłocki. 

Wzdłuż ul. Cegłowskiej pod numerami od 52 do 64 (parzystymi) widzimy domy zaprojektowane w latach 30. XX wieku przez Romualda Millera - charakteryzują się one połączeniem nowoczesnej w ówczesnych czasach architektury z elementami monumentalnymi, takimi jak wysokie filary podtrzymujące cienkie, płaskie dachy. Domy mają także podłużne okna oraz okrągłe bulaje. 

Skręt w lewo – al. Zjednoczenia dobiegamy do ul. Marymonckiej i skręcamy w lewo. Mijamy szpital Bielański – Przy okazji ankieta „kto urodził się w tym szpitalu”. Mamy trudność z przebiegnięciem przez jezdnię  – jest tam remont. 

Skręt w prawo - ul. Dewajtis w Lasku Bielańskim, która nie zawsze tak się nazywała (w latach 1921–1953 Kamedulska, potem do 1970 roku Gwiaździsta). 

Początki dziejów Las Bielański wiążą się z historią wsi Polków, która była własnością książęcą, a po przeniesieniu stolicy do Warszawy, aż do rozbiorów Polski należała do króla. Od XIX wieku Las Bielański pełnił głównie funkcje rekreacyjne i był popularnym miejscem spotkań. Po II wojnie światowej zaś znalazł się w obszarze miasta Warszawa. Wybudowano w nim Park Kultury w którym mieściła się słynna Karuzela na Bielanach. Niestety spowodowało to znaczną degradację środowiska leśnego. To właśnie tym okresie pojawiła się potoczna nazywa był Lasek Bielański. W 1973 roku został utworzony Rezerwat Las Bielański o charakterze krajobrazowym, którego statut pozwolił na zlikwidowanie Parku Kultury. 

Dobiegamy do ogrodzenia Uniwersytetu Kardynała S. Wyszyńskiego. Skręcamy w ul. Kamedulską. Kiedyś -  jak wspomina Piotr Krawczyk, jeden z organizatorów tego Biegu - była tu furtka, ale z czasem została zlikwidowana. 

Skręcamy w ul. Pergaminów i wybiegamy na brzeg Wisły. Tu następuje rzucanie wianków. Mała przerwa. 

Podbieg na ul. Dewajtis. Po lewej stronie mijamy źródełko z 1835 r. usytuowane u stóp kościoła i klasztoru Kamedułów. W swoim czasie słynęło z doskonałej wody pitnej. 

Podbieg na ul. Dewajtis też ma zresztą swoją historię. Tym razem prywatną. Tutaj w latach 1985-1988 Irina Hulanicka– zwyciężczyni Maratonu Warszawskiego z 1985 roku – robiła  wieloskoki.  

Wbiegamy na taras widokowy. Pośrodku polany rośnie dąb szypułkowy - posadzony został w 1966 roku w rocznicę 1000-lecia chrztu Polski.. Szukamy kwiatów paproci, słuchamy koncertu. Ruszamy dalej ul. Dewajtis wbiegamy na terytorium Uniwersytetu.  Mamy północ!

Obok kościoła widzimy otoczony murem erem, czyli kamedulski klasztor, z 13 małymi domkami, w których mnisi żyli do początku XX w. Na elewacjach filigranowych budyneczków widnieją herby ich fundatorów. W jednym z domków mieszkał organizator Piotr Krawczyk. Teraz mieszka jego córka.... 

Znajdujemy grób Stanisława Staszica (1755-1826), wybitnego uczonego i działacza politycznego, który za życia często odwiedzał Las Bielański. Trochę rozrywki – karuzela. Historia: Kilka lat temu  pan Józef Wilkonia, nucąc przy pracy znaną piosenkę: „Karuzela, karuzela na Bielanach co niedziela”, wyrzeźbił zwierzęcą karuzelę. Ma ona aż siedem metrów wysokości i kręci się nieprzerwanie, czasem do późnej nocy. Bielańską pracę mistrz ofiarował budzącym się do życia dzieciom z kliniki Budzik, w Centrum Zdrowia Dziecka. W szalonych planach karuzelę miał napędzać osioł, którego podarowało  warszawskie ZOO. Na imię mu Franciszek. Nie przewidziano tylko jednego: że osiołki mają długie przestoje. I gdy osiołek stanie, to już stoi. Wtedy nawet proboszcz Lasu Bielańskiego nie jest w stanie go poruszyć. Skorzystaliśmy z karuzeli, pożegnaliśmy osiołka Franciszka i ruszyliśmy w las. 

Mijamy... latarnie morską (Wentylator kolektora ściekowego). Dobiegamy do płotu Akademii Wychowania Fizycznego Józefa Piłsudskiego, gdzie od zawsze furtka była zamknięta i wszyscy korzystali z dziury w plocie. Tym razem furtka jest otwarta. Wbiegamy na dziedziniec AWF. Trochę historii uczelni przy pomniku Marszałka J. Piłsudskiego.  

Żegnamy AWF, biegniemy al. Zjednoczenia do stacji metro „Stare Bielany”. Wyszło 12 km. Nareszcie  tyle ile zadeklarowano. Koniec. Egzamin. Rozdanie medali i rozbiegamy się do domów.

Następny Bieg po prawdziwej Warszawie już 9 sierpnia. Polecamy i zapraszamy!

Andrzej i Irina Hulaniccy, Ambasadorzy Festiwalu Biegów

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce