Grand Prix Warszawy: Weteran „dowalił” kolegom [ZDJĘCIA]

 

Grand Prix Warszawy: Weteran „dowalił” kolegom [ZDJĘCIA]


Opublikowane w sob., 06/10/2018 - 16:11

W Lesie Kabackim rozegrano przedostatni etap Grand Prix Warszawy. Dopisała aura, ale nie frekwencja. Okazało się też, że nie zawsze pierwszy na mecie musi być tym najszybszym.

Wielkie brawa witały Tadeusza Andrzejewskiego, który jako pierwszy dotarł do mety. Choć nie dało mu to wygranej, dla wielu właśnie 86-letni mężczyzna był dziś zwycięzcą. Doświadczony biegacz na 10-kilometrową trasę wyruszył godzinę przed zasadniczą stawką. W pokonaniu dystansu wspomagał się kijami. Usprawiedliwiał się problemem z kolanem.

Pan Tadeusz uzyskał wynik 1:38:05, co po zsumowaniu czasów dało mu 158. miejsce - ostatnie. Przecinając metę – triumfował. „Tyle nie chciałoby mi się pobiec” – skomentował jeden ze stojących obok starszych panów, co tylko podkreśliło wynik seniora.

– Byłem pierwszy. Chwalę się właśnie przed kolegami, że im dowaliłem (śmiech). Postaram się jeszcze wybrać kilka biegów w ciągu roku. Nie poddaje i nie wyłączam, chociaż okoliczności sprzyjają rezygnacji. Z powodu kontuzji kolana korzystam z kijków. Zrezygnowałem z maratonów i półmaratonów, ale nigdy z żadnego biegu się nie wycofałem. Chce te passę podtrzymać - powiedział nam pan Tadeusz Andrzejewski.

Doświadczony biegacz jest jednym z nielicznych, którzy startują w Grand Prix Warszawy od samego początku, a trwa właśnie 29. sezon cyklu. Na swoim koncie ma ponad 80 maratonów i biegów ultra. Na królewskim dystansie debiutował w 1988 roku mając 55 lat. Wcześniej uprawiał różne dyscypliny: biegał na 400 m, grał w siatkówkę i był nawet sędzia, uprawiał strzelectwo i boksował.

– Grand Prix Warszawy bardzo zmieniło się przez lata. Kiedyś startowało tu może sto osób. Spotykaliśmy się też w innej części Lasu Kabackiego. Potem się to wszystko rozrastało. Moich znajomych startuje coraz mniej. Kiedyś każdy tu był kumpel. Teraz biega dużo młodych osób. Taka kolej rzeczy – wspominał nasz rozmówca.

Terminarz nie sprzyjał frekwencji. Rywalizowano dobę przed Biegnij Warszawo i tydzień po 40. PZU Maratonie Warszawskim. Nie zabrakło jednak osób, które szukają takich kameralnych biegów.

– Ten bieg to dla mnie priorytet. Biegam tu od 2003 roku, z krótką przerwą na kontuzje. Staram się być tu zawsze. To jest okazja nie tylko do biegania, ale też do spotkań towarzyskich. Oczywiście tych starszych biegaczy jest coraz mniej, ale przychodzą nowe osoby. Mamy taką sztafetę pokoleń. Zdecydowanie wole takie imprezy niż masówki –powiedziała nam Anna Chmielowiec z KB Galeria.

Pod nieobecność faworytów cyklu: Artura Jabłońskiego, Sebastiana Polaka czy Marty Kaźmierczak, pole do popisu mieli inni biegacze. Wygrali Marcin Stupak, z wynikiem 34:23, oraz Marta Jusińska z czasem 40:21.

Wyniki:

Mężczyźni:

1. Marcin Stupak - 34:23
2. Daniel Urmanowski - 34:33
3. Jędrzej Josypenko - 35:06

Kobiety:

1. Marta Jusińska - 40:21
2. Bożena Josypenko - 40:50
3. Justyna Jasłowska - 41:02

RZ


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce