Nowy partner, nowe wyzwania. "Będę mocna jak Dynamit!" Edyta Lewandowska broni tytułu w Szczawnicy, a potem...

 

Nowy partner, nowe wyzwania. "Będę mocna jak Dynamit!" Edyta Lewandowska broni tytułu w Szczawnicy, a potem...


Opublikowane w pt., 26/04/2019 - 08:07

Edyta Lewandowska stanie w sobotę do obrony tytułu mistrzyni Polski w długodystansowym biegu górskim. Na trasie Wielkiej Prehyby w Szczawnicy będzie faworytką rywalizacji kobiet. Po kilkumiesięcznej przerwie na bardzo solidne treningi wraca do ścigania mocna, bardzo dobrze przygotowana i z nowym partnerem, który daje jej motywację, pewność siebie i nowe perspektywy.

Sezon 2018 zakończyła zwycięstwem, które nie było zwycięstwem w mistrzostwach Polski, które nimi nie były (Edyta Lewandowska, choć zajęła pierwsze miejsce w  ŁUT 70 km, ale została zdyskwalifikowana za pozostawienie śmieci na trasie, a później się okazało, że PZLA nie uznał zawodów za MP w górskim ultra, bo nigdy ich nie wpisał do swojego kalendarza imprez).

– To były dla mnie ciężkie chwile, ale ta sytuacja bardzo zweryfikowała grono moich znajomych, dowiedziałam się, na kogo naprawdę mogę liczyć, na kim polegać – wspomina Edyta Lewandowska. –  Popełniłam błąd, zostałam ukarana, wyciągnęłam wnioski z lekcji i jest to dla mnie cenna nauczka. Ale zapomniałam już o tym: temat zamknięty i nie chcę więcej wracać do sytuacji na Łemkowynie.

– Pod koniec ubiegłego roku, ponieważ czułam „gaz pod podeszwą”, wystartowałam jeszcze w Garmin Ultra Race Trójmiasto, który wygrałam oraz w Winter Trail Małopolska, gdzie zwyciężyłam na 35 km będąc czwarta w klasyfikacji ogólnej, tylko 7 i pół minuty za najlepszym mężczyzną – mówi Edyta. – A potem postanowiłam poświęcić się treningowi i dobremu przygotowaniu do zawodów w roku 2019. Ten sezon ma być dla mnie przełomowy, zarówno jeśli chodzi o partnerów i budowanie teamu wokół mnie, jak i politykę startową: będę wreszcie pojawiać się na zawodach za granicą, czego brakowało mi w ostatnich latach.

– Poleciałam do Hiszpanii, a konkretnie na Teneryfę. Przez ponad 2 miesiące przygotowywałam się w wysokich górach, treningowo wystartowałam też w zawodach trailowych. Zrobiliśmy kilka rozbiegań z Marcinem Świercem i Damianem Koziołem, którzy też tam trenowali. Pracowałam bardzo solidnie, a dodatkowo bardzo dużo czasu i uwagi poświęciłam odnowie biologicznej. Zaniedbałam ją w ubiegłym roku, czego – moim zdaniem - efektem była kontuzja już na pierwszym kilometrze biegu i konieczność zejścia z trasy Mistrzostw Świata w Karpaczu. Były coraz większe obciążenia treningowe, robota była zrobiona, ale zabrakło odpoczynku, dobrej regeneracji, sauny, masaży…

Na Teneryfie ściśle współpracowałam z hiszpańskim fizjoterapeutą Markiem, mam też bardzo dobrą opiekę w Krakowie, gdzie zajmuje się mną Alicja Kierzkowska z zespołęm (Fizjotrener) i Warszawie (Wojtek Długołęcki z RehArt). Jest ze mną sztab ludzi, którzy mi ufają, zostają ze mną w trudnych chwilach i wierzą, że największe sukcesy jeszcze przed nami!

W tegorocznym kalendarzu Edyta Lewandowska zaplanowała sporo poważnych startów. – Wielka Prehyba i MP na długim dystansie w Szczawnicy będą pierwszym z nich, bo rywalizację w obronie tytułu traktuję bardzo prestiżowo. Będą biegi za granicą, m. in. mistrzostwa świata w Portugalii i Grossglockner Ultra-Trail, zawody w Szwajcarii, Hiszpanii, a także imprezy mojego nowego partnera, z którym właśnie oficjalnie rozpoczynam współpracę – 2 dni przed mistrzostwami Polski zostałam zawodniczką teamu Dynafit!

Dynafitsquad to międzynarodowa grupa sportowców wspierana przez tę markę. Czuję się bardzo doceniona i uważam to za jedno z moich największych osiągnięć. Otwiera to przede mną nowe możliwości i daje ogromną porcję motywacji. Wiem, że znalazłam się w dobrych rękach ludzi, którzy naprawdę bardzo profesjonalnie podchodzą do tematu i mocno we mnie wierzą!

Edyta Lewandowska mówi, że do rywalizacji w sezonie 2019 przystępuje bardzo mocna. – Tak się czuję, choć podkreślam jak zawsze, że w bieganiu nie ma pewniaków! Wiem, że w Szczawnicy będę faworytką, bo dwa razy wygrałam Wielką Prehybę (w 2016 i 2018 r.) zostając dwukrotnie mistrzynią Polski i dwa najlepsze wyniki w historii tego biegu też należą do mnie. W międzyczasie zwyciężyłam też w MP ultra na Niepokornym Mnichu.

– Ale każda z dziewczyn ma apetyt na mocne bieganie i na trasie może wydarzyć się wszystko. Ja na pewno pobiegnę bardzo mocno, nigdy nie oglądam się na to, co robią konkurentki. Po prostu biegnę swoje! Nie mam presji, ja się bawię bieganiem! Przypomnę, że przez 4 lata miałam kontuzję i nie mogłam biegać, a lekarze diagnozowali, że w ogóle nie wrócę do sportu. Jeśli więc ktoś mówi o jakiejś presji, to… ja jej nie czuję! Jeśli ktoś okaże się lepszy, nie mam problemu, żeby podać mu rękę i powiedzieć: „Jesteś świetna, wygrałaś, brawo!”. Ale potrafię walczyć i znam swoją wartość, nigdy nie odpuszczam!

Bardzo bym chciała w czerwcu w Portugalii „odkuć się” się za niepowodzenie w ubiegłorocznych MŚ w Karpaczu, gdzie byłam bardzo dobrze przygotowana, a pokonała mnie kontuzja. Ultra Trilhos Abutres w Miranda do Corvo, gdzie odbędą się mistrzostwa świata w trailu, to będzie mój dystans: 44 km, nieco ponad 2 tysiące metrów przewyższenia. Pojadę tam trochę wcześniej, żeby zrobić dobry rekonesans trasy, bo stawiam sobie tam wysokie cele: chcę powalczyć o miejsce w czołowej szóstce!

Piotr Falkowski


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce