Takie jaja tylko w Krostoszowicach! [ZDJĘCIA]

 

Takie jaja tylko w Krostoszowicach! [ZDJĘCIA]


Opublikowane w ndz., 06/04/2014 - 21:23

Kiedy polscy biegacze walczyli z królewskim dystansem lub jego połową w Dębnie, Poznaniu, Rzeszowie, Paryżu, Mediolanie czy Dąbrowie Górniczej, w Krostoszowicach k.Wodzisławia Śląskiego odbyły się zupełnie unikatowe zawody. Ich uczestnicy biegli dystans znacznie krótszy, ale mieli spore utrudnienie – musieli donieść do mety po dwa surowe jajka. Całe! Osobiście pilnował tego szef klubu Forma Wodzisław i organizator imprezy Zbigniew Marszałkowski.

III Wielkanocny Bieg i I Nordic Walking z Jajami wystartował o godzinie 11:00. W pierwszej części uczestnicy przebiegli lub przeszli 5 km leśnej trasy, na której nie brakowało ostrych podbiegów i nierówności. Bieg z założenia był rekreacyjny i towarzyski i choć spora część osób narzuciła szybkie tempo, o pierwsze miejsca się nie ścigano. W tym czasie dzieci pod opieką przewodniczki pokonały znacznie krótszą i łatwiejszą trasę.

Kiedy wszyscy dotarli do mety tej „rozgrzewki”, w ruch poszły… jaja. Każdy, od najmłodszego do najstarszego, dostał dwa jajka. Nie wolno było ich chować w kieszeni ani ułatwiać sobie w żaden inny sposób. Chociaż trasa liczyła zaledwie 1200m, obejmowała dwa ostre podbiegi, jeden długi i wyboisty zbieg oraz spore przewężenie trasy. Trzeba było uważnie patrzeć pod nogi.

Rywalizacja była zacięta, bo nagradzano najszybszych w kategorii open. Na mecie należało zaprezentować jajka, obowiązkowo dwa i w całości. Prawie wszystkim udało się spełnić te warunki, na trasie poległy tylko trzy jajka. Zaobserwowano też ciekawą zależność – podczas pięciokilometrowej trasy buty nie sprawiały problemów, ale w biegu z jajkami uparcie rozwiązywały się sznurówki, których nijak nie można było zawiązać z powodu zajętych rąk…

Ula Chrapek przyjechała do Krostoszowic z chłopakiem Marcinem Hałasem. – Zaciekawiła nas nazwa i chcieliśmy zobaczyć, co to będzie „bieg z jajami” – mówi ze śmiechem tuż po biegu. – Ciekawe doświadczenie: biec, trzymając jajka w rękach i zastanawiać się, kiedy pękną. Polecam każdemu, kto ma ochotę spróbować czegoś nowego.

– To dobra zabawa i dobra nazwa imprezy – dodaje Marcin. – Forma też fajna. Najpierw można było się dotlenić i rozgrzać w biegu na 5 km. Z przyjemnością wrócimy za rok.

Dziewięcioletnia Asia Szklarz, która przeszła z kijami krótszą trasę (3 km) opowiada, że się nie zmęczyła. – Z jajkami biegło się fajnie, ale wtedy już się zmęczyłam. – Poszło nam lepiej niż rok temu. Przyjeżdżać nie musiałyśmy z daleka, mieszkamy tutaj. A impreza, jak zawsze z Formą, jest super! – zachwala mama Asi, pani Agnieszka Szklarz.

Grażyna i Victoria są na Biegu z Jajami drugi raz. – Ten krótszy dystans był bardziej męczący, z powodu prędkości – mówi pani Grażyna. Dziesięcioletnia Victoria, która pokonała 5 km i 1200 m dodaje: – Mnie się podobały oba biegi, bo było ciągle z górki i pod górkę a ja tak lubię. Lubię wyzwania. I w ogóle się nie zmęczyłam – zaznacza.

Po biegu i ciepłym posiłku wręczono wszystkim uczestnikom statuetki w kształcie jajek oraz nagrodzono najszybszych, najstarszego uczestnika i najmłodszą uczestniczkę oraz wyróżniono najciekawiej przebranych. A było w czym wybierać, bo na starcie biegu stanęli dziś superman, czarownica, pan z durszlakiem na głowie, kilka zajączków, strach na wróble, piraci a nawet… Święty Mikołaj. Wszyscy bawili się wspaniale a przecież o to chodziło. Już w kolejce po posiłek było słychać dyskusje na temat kolejnych biegów organizowanych przez wodzisławską Formę. Trudno się dziwić, że cieszą się coraz większym zainteresowaniem.

KM

Polecamy również:


Cofnij
Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce