Grzegorz Czyż: „Marzę o maratonie na Antarktydzie”

 

Grzegorz Czyż: „Marzę o maratonie na Antarktydzie”


Opublikowane w pon., 19/01/2015 - 14:06

W zeszłym roku też może Pan pochwalić się świetnymi wynikami...

To był dobry sezon. Po raz trzeci wygrałem Visegrad Maraton, zająłem trzecie miejsce we włoskiej Ravennie, byłem też najlepszy w Benedyktyńskim Maratonie Przemyśl – Jarosław. Zwyciężyłem też w swojej kategorii wiekowej w Salzburg Marathon i festiwalowym Iron Run. Ponadto udało mi się poprawić rekord życiowy. W wieku 47 lat pobiegłem w Warszawie 2:30:32. Łącznie ukończyłem dziewięć biegów na dystansie 42 km i 195 m.

To niezwykłe osiągnięcie. Czy w każdym sezonie startuje Pan w tylu zawodach?

Staram się ukończyć 6-7 maratonów. Łącznie daje to liczbę 80 biegów na dystansie 42 km i 195 m., które do tej pory pokonałem. Mam nadzieję, że w ciągu trzech lat dobiję do setki.

Zaczął Pan trenować bardzo późno. Co Pana do tego skłoniło?

Gdy skończyłem 33 lata, postanowiłem rzucić palenie. Wcześniej trochę grałem w piłkę nożną, piłkę ręczną aż któregoś dnia nagle ubrałem buty i poszedłem biegać. Pamiętam, że pierwsze 3-4 kilometry były straszne, ale mimo to nie zrezygnowałem. Po czterech miesiącach wystartowałem w pierwszym maratonie. W pożyczonych od kolegi butach.

Jak poszło?

Nie wiedziałem czego się spodziewać, więc biegłem ostrożnie. Finiszowałem z czasem 3:11, ale czułem, że mogłem pobiec szybciej. Inni zawodnicy kładli się na mecie, a ja nie byłem zmęczony. Kolejny start to już czas poniżej trzech godzin.

Teraz nie musi Pan pożyczać butów?

Dzięki wsparciu prezesa mojej firmy, Automatyki Tarnów mogę w optymalny sposób przygotowywać się do startów. Mam tyle butów, że nawet nie wszystkie wypakowałem z pudełka. Firma finansuje mi nie tylko sprzęt, ale również wyjazdy na zawody.

Odwdzięcza się Pan za to świetnymi wynikami...

Robię co mogę. W tym roku planuję start w Neapolu we Włoszech i w Chicago. Spróbuję też po raz kolejny wygrać Visegrad Maraton. Przyjadę też do Krynicy.

Czy tak jak zawsze przygotowywać będzie Pan sam, bez wsparcia z zewnątrz?

Rzeczywiście sam sobie ustalam reżim treningowy. Słucham się przede wszystkim swojego organizmu. Wiem na co mogę sobie pozwolić, a czego unikać. Wyznaję zasadę: nic na siłę.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce