Piotr Parfianowicz: „BnO wymaga myślenia”

 

Piotr Parfianowicz: „BnO wymaga myślenia”


Opublikowane w pt., 18/12/2015 - 09:24

Zawodnik UNTS Warszawa w ubiegłym roku wywalczył tytuł wicemistrza świata juniorów. W tym zadebiutował na MŚ seniorów, gdzie w sprincie zajął miejsce w pierwszej „dwudziestce”. Jak popularny „Papuś” ocenia swój sezon i jak widzi kondycję biegów na orientację w Polsce? Zapytaliśmy

W tym roku zmieniłeś kategorię wiekową i startujesz już jako senior. Czy widzisz dużą różnicę w poziomie rywalizacji między zawodami seniorskimi a juniorskimi?

Piotr Parfianowicz: Różnica jest ogromna. W Polsce wśród juniorów nie miałem dużej konkurencji, dosyć łatwo wygrywałem zawody. Nawet jeśli mi poszło słabo, to stawałem na podium. Wśród seniorów konkurencja jest dużo większa. To jest dla mnie bardzo dobre, bo aż chce się trenować!

A co do poziomu międzynarodowego - różnica jest wręcz kosmiczna! W zeszłym roku przy bardzo dobrym biegu zostałem wicemistrzem świata juniorów. Teraz przy nawet lepszym starcie byłem dopiero dziewiętnasty. Owszem, od maja zmagam się z kontuzją kolana i może gdyby nie to, wynik byłby jeszcze lepszy!

No właśnie - twoje 19. miejsce, a także 16. lokata Iwony Wicha, które zajęliście w sprincie to najlepsze wyniki Polaków od lat na MŚ w BnO...

Patrząc z perspektywy czasu wydaje mi się, że rzeczywoście są to bardzo dobre miejsca. Ja ze swojego startu jestem bardzo zadowolony, choć - jak wspomniałem - nie mogę normalnie biegać. Robię dużo zastępczego treningu. Mimo problemów z nogą na MŚ wystartowałem w trzech konkurencjach (sztafeta, sprint, dystans średni – red.). Bieg sprinterski uważam, że był dobry, ale ze startem na dystansie średnim już tak kolorowo nie było. Ale w lesie, na urozmaiconych odcinkach trudniej mi się biegło niż po płaskim terenie. Czułem to w moim kolanie.

Kiedy uda się wyleczyć kolano?

Trudno powiedzieć. Byłem u rehabilitantów, odwiedzam lekarzy. Muszę odpuścić bieganie na jakiś czas. Z jednej strony mogę trenować na „pół gwizdka”, ale wszystkiemu będzie towarzyszył ból. To nie ma więc sensu. Po sezonie i tak muszę zrobić roztrenowanie. To jest dobry moment na odpoczynek i trening zastępczy. Z drugiej strony niektórych biegów nie mogę sobie odmówić. Jak np. Żoliborskiego Biegu Mikołajkowego (3. miejsce z czasem 32:20 - red) czy cyklu Warszawa Nocą. Wkrótce zacznie się też Grand Prix w Falenicy. Będę bronił tam tytułu zwycięzcy z ubiegłego roku.

O treningu biegaczy mówi się sporo. Jak i Ciebie wygląda szlifowanie formy, umiejętności czytania mapy?

Większość moich treningów to treningi biegowe. Z mapą trenuje głownie w weekendy. Jest wiele możliwości, żeby podnosić swoje zdolności do właściwego i szybkiego czytania mapy. Czasem mogę korzystać z jakiejś mapy, która była już na zawodach, czasem z mapy usuwa się drogi i ścieżki. Innym razem na mapie jest tylko start i punkty kontrolne, a reszta jest biała; to jest tzw. „szwajcarka”. Trenujemy wtedy bieg na kierunek i ocenę odległości. Czasami natomiast jak biegamy w górach to na mapie są same warstwice.

Jak oceniasz popularność biegów na orientację w Polsce?

Wydaje mi się, że ten sport stoi w miejscu. W Polsce nie przybywa ludzi, którzy chcą biegać na orientację. Oczywiście są imprezy cykliczne organizowane w miastach, które robią ważną pracę i frekwencja na nich rośnie, ale patrząc na ogólne duże zainteresowanie bieganiem, nie jest to duży wzrost. Cały czas są to osoby z tego samego kręgu. Szkoda.

Jak myślisz skąd się to bierze?

Szczerze mówiąc to nie wiem. Może ze strachu przed czymś nowym. Tylko, że ja się bałem biegać w lesie jak byłem mały. Bałem się, że się zgubię. Uczestnicząc w takich cyklach jakie organizowane są wieczorami w rożnych miastach, nawet jak się zgubimy szukając punktów, to i tak wiemy gdzie jesteśmy.

A może chodzi o to, że ten sport wymaga jednak więcej myślenia niż zwykłe bieganie? Tu trzeba cały czas pracować, szukać drogi do kolejnego punktu. Tu nie biegnie się po oznaczonej trasie.

Jonas Leandersson – tegoroczny mistrz świata w sprincie w BnO jest nominowany do trójki najlepszych sportowców w Szwecji. Jego rywalem jest znany piłkarz Zlatan Ibrahimović. Wyobrażasz podobną sytuację w Polsce?

U nas coś podobnego jest raczej niemożliwe. Co prawda kiedyś plebiscyt na Najpopularniejszego Sportowca Warszawy zwyciężyła Ania Kamińska, która była mistrzynią świata w rowerowej jeździe na orientację (w 2010 roku – red) i internauci dostrzegli jej sukces. Oczywiście trudno to porównać z plebiscytem krajowym.

Na przykładzie Leanderssona widać, że są kraje gdzie bieg na orientację jest popularny tak jak każdy inny sport. Nie mniej popularny niż piłka nożna. W Szwajcarii Simone Niggli-Luder (14 tytułów mistrzyni świata - red) trzy razy zostawała sportowcem roku (w 2003, 2005 i 2007 – red ). Tam konkurencje też zawszę miała silną, bo zwyciężała m.in. z narciarzami i tenisistami.

Czego życzyć Ci w Nowym Roku?

Zdrowia, bo to jest najważniejsze. Tego życzę również wszystkim czytelnikom Festiwalu Biegów!

Rozmawiał Robert Zakrzewski


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce