Ultra wśród chmielu? Zabrakło numerów! [ZDJĘCIA]

 

Ultra wśród chmielu? Zabrakło numerów! [ZDJĘCIA]


Opublikowane w ndz., 02/08/2015 - 08:30

W Parchatce k. Puław kilkuset zawodników zmierzyło się z wymagającymi, ale malowniczymi trasami. Większość biegła 7 albo 21 km, ale grupa śmiałków wybrała dystans ultra. Przez ponad 65 km przemierzali wąwozy, strome wzniesienia, błotniste doliny i polne drogi pełne pyłu. Biegli przez lasy, błota i… pola chmielu. Na mecie byli zmęczeni, ale zachwyceni widokami.

Bieg Szlak Trafi cieszył się tak dużym zainteresowaniem, że wbrew pierwotnym planom organizatorów, w dniu startu nie można się już było zapisać. Brakło numerów startowych. Chętni czekali w nadziei, że ktoś z zarejestrowanych zawodników się nie pojawi. Inni biegli bez chipów, dołączając do tłumu. A był on całkiem spory.

Kiedy o 6:00 startował dystans ultra, przed Karczmą Parchatka było bardzo kameralnie. Kilkudziesięciu zawodników, ich bliscy i grupa organizatorów. Tłoczno zrobiło się dopiero kilka godzin później. O 10:00 ruszyli półmaratończycy, dziesięć minut później biegacze, którzy wybrali 7 km. Nawet oni musieli się zmierzyć z kilkoma stromymi podbiegami i zbiegami, wielkimi kałużami błota i wąskim przesmykami. Zwiedzili przy tym malownicze wąwozy i pola chmielu. Lubelszczyzna zaprezentowała się z najlepszej strony.

Chwalono widoki i świetną organizację imprezy. Chociaż półmaraton i ultra były debiutem Biegu Szlak Trafi, obyło się bez wpadek. Wszyscy byli zachwyceni… i zmęczeni.

– Przebiegłem ostatnio dwa razy Rzeźnika, ale ten bieg mnie bardziej wykończył – zdradził nam Piotr Skrzypczak. – Jestem zajechany totalnie. Trasa jest piękna, ale bardzo wymagająca, bo cały czas pod górę albo w dół, do tego są kamienie. A dzisiaj dodatkowo straszna temperatura. Uważam, że to powinien być bieg eliminacyjny do Rzeźnika, bo kto go przebiegnie, to na Rzeźniku też da radę.

Anna Dąbrowska także ocenia bieg bardzo pozytywnie: – Bardzo fajna impreza! Trasa dobrze oznaczona, super ludzie na punktach, dzieciaki rozstawione w newralgicznych punktach na trasie. Trochę nam dopiekła pogoda. Było bardzo gorąco. Start o 6:00, ale mógłby być nawet o 4:00, żeby uniknąć tego ciepła.

– Nie jest to łatwy bieg. – mówiła Ania. – Górka, dołek… Jest pięknie! W wąwozach cudownie. Ale dało nam ostro popalić. W skali od 1 do 10 oceniam bieg na 7. Brakowało mi czegoś słodkiego do picia na punktach odżywczych.

– Wszystko super oznaczone, może poza jednym miejscem. Wolontariusze świetni – oceniał Piotr. Nie był w tej ocenie osamotniony. Organizatorzy oznakowali wszystkie trasy biało-czerwonymi taśmami, w odstępach maksymalnie 100 metrów. Gdyby ktoś mimo tego zabłądził, na każdym skrzyżowaniu błędne odnogi zaznaczono żółtą taśmą. Wielkie brawa za wytrwałość i skrupulatność!

Na mecie wręczano wszystkim medale z zaznaczonym dystansem oraz kogutki z piernika. Trwała biesiada przy grillu, losowanie nagród, zabawy dla dzieci i kiermasz rękodzieła. Dobrze bawili się nie tylko biegacze, ale również kibice. Po tak udanym debiucie w przyszłym roku Parchatka może się spodziewać prawdziwego oblężenia!

Wyniki poszczególnych biegów znajdziecie w naszym KALENDARZU IMPREZ.

KM

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce