Robert Sadowski o Maratonie Piasków: „To spełnienie moich marzeń”

 

Robert Sadowski o Maratonie Piasków: „To spełnienie moich marzeń”


Opublikowane w pon., 07/04/2014 - 15:48

Od piątku 4 kwietnia trwa Maraton piasków (Marathon des Sables), jeden z najbardziej ekstremalnych ultramaratonów świata. Na wielkie biegowe wyzwanie co roku przybywa do Afryki ok. 800 osób ze wszystkich kontynentów, w tym liczna grupa Polaków.

W piątek przedstawiliśmy Wam Stefana Batorego, który wraz z ekipą Cobi Poland po raz trzeci podjął saharyjskie wyzwanie, czyli piekielnie trudne warunki, suche powietrze, górzyste i piaszczyste tereny, dające okazje do zmierzenia się z własnymi słabościami, pokonania bólu i strachu, przełamania bariery własnych możliwości psychofizycznych. Dziś historia Roberta Sadowskiego, piaskowego debiutanta. 

Robert Sadowski to przedsiębiorca z Warszawy, właściciel firmy transportowej Sawa Logistics. Człowiek ustabilizowany prywatnie i zawodowo, którego życie układa się w jedno długie pasmo sukcesów.

Mimo tej wielkiej codziennej harmonii, postanowił porzucić choć na chwilę swoje obowiązki, aby spełnić odwieczne marzenia sportowe. Jak sam podkreśla budowanie prężnie działającej firmy, cieszenie się z osiąganych wyników, zdobywanie kolejnych poprzeczek w karierze, nigdy nie przyniosłoby mu tak wiele satysfakcji, co połączenie realizowania własnego hobby, z pokonywaniem coraz śmielszych granic, jakie jest w stanie osiągnąć ludzki organizm.

P. Robert poprzez swoje uczestnictwo w tegorocznym Maratonie Piasków chce nie tylko osiągać doskonałe wyniki sportowe, ale jest zdeterminowany również, aby propagować zdrowy styl życia oraz zasady dobrej konkurencji w biznesie. Dlaczego właśnie tak?

– Dzisiejszy świat pełen jest nierówności społecznej i ciągłego dążenia do celu za wszelką cenę, nawet kosztem dobrych, szczerych relacji międzyludzkich. Jako człowiek biznesu postanowiłem zatrzymać się na chwilę, złapać głęboki oddech i poprzez udział w tak ekstremalnym przedsięwzięciu zakomunikować światu, szczególnie społeczności polskiej, że istnieje coś więcej, niż relacje biznesowe oparte na finansowym podłożu – podkreśla warszawski biegacz.

 A cel nie jest łatwy. Już od 1986 roku, od kiedy pierwsi śmiałkowie postanowili sprawdzić swoje siły na Saharze, co 12 miesięcy każdy z zawodników przeżywa swój własny dramat próbując zmierzyć się z nieopisanymi wręcz przeciwnościami losu w warunkach piekielnego niemal upału sięgającego miejscami prawie 50 stopni w celsjusza. Często samo pojawienie się na mecie, stanowi już ogromny sukces. Bo nie da rady w inny sposób zinterpretować pokonania kilkuset kilometrów na pustyni.

Robert Sadowski przygotowywał się do startu przez kilkanaście miesięcy, trenując często w bardzo skrajnie ekstremalnych warunkach, nawet przy kilkudziesięciu stopniowym mrozie. Sam wierzy, że uda mu się godnie reprezentować siebie i swój kraj, dorównując uczestnikom z Polski, którzy w ubiegłych latach mieli szansę wziąć udział w tego typu przedsięwzięciu.

– Taka przygoda wzmacnia i hartuje ducha na całe życie – dodaje Robert.

Nie pozostaje nam więc nic innego jak życzyć powodzenia. Trzymamy kciuki!

red. mat. / pras.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce