Małgorzata Sobańska: „Maraton poniżej 2h? Jeszcze poczekamy”

 

Małgorzata Sobańska: „Maraton poniżej 2h? Jeszcze poczekamy”


Opublikowane w pon., 12/01/2015 - 11:56

Jest szansa, że na świecie ktoś przebiegnie maraton poniżej dwóch godzin? Bo tak już coraz bliżej, coraz bliżej...

Owszem wyniki są coraz bliższe, ale to jest wyjątkowa granica. Uważam, że w tym roku jeszcze ta bariera nie padnie, ale niedługo powinno się to wydarzyć.

Może to jakaś magiczna bariera i biegacze się boją?

Aż tak to nie ma. Ostatnio te wyniki są stopniowo poprawiane. Trochę te rekordy skaczą. Najpierw było 2:05 i długo się utrzymało, potem 2:03 i też długo nikt nie mógł poprawić. U kobiet jest podobnie. Myślę, że prędzej rekord pobiją mężczyźni. Rekord świata Pauli Radcliffe (2:15:25 - przyp. red.) jest na lata poza zasięgiem, mało kto się bowiem zbliża do tego wyniku. Jest grupka zawodników, która regularnie zbliża się do rekordów, więc pewnie niedługo się doczekamy czasu poniżej dwóch godzin.

Brytyjscy naukowcy obliczyli, że rekord Pauli Radcliffe odpowiada zejściu poniżej dwóch godzin u mężczyzn, więc fizycznie jest to wykonalne.

Myślę, że to najbardziej wartościowy wynik w całej lekkoatletyce, dlatego uważam, że wśród kobiet nie zostanie pobity pewnie nawet przez co najmniej 10 lat.

Zmieńmy nieco temat. Spodziewa się pani dalszego rozwoju biegów masowych w Polsce?

Te imprezy się cały czas rozwijają. Frekwencja w takich biegach cały czas rośnie i zapewne będzie to dalej trwało. Kilka lat temu w Stanach Zjednoczonych w biegach na 10 kilometrów startowało i po 12-15 tysięcy osób, u nas na razie jest po tysiąc czy dwa tysiące biegaczy, ale będzie coraz więcej. Bieganie wciąż jest na fali wznoszącej, bo to najbardziej uniwersalna dyscyplina. Nie potrzebuje właściwie żadnego drogiego sprzętu, wystarczą w miarę dobre buty, a teren zawsze się znajdzie i każdy może wyjść o której chce i uprawiać tę dyscyplinę. Nie jest zależny od partnera, nie musi wynajmować sali czy kortów.

Polacy dalej garną się do biegania? Zgłaszają się do pani amatorzy, początkujący biegacze?

Nie tylko początkujący, także zaawansowani. Pomagam im w treningach, układam plany treningowe. Zebrałam już dużą wiedzę na temat biegania, mam doświadczenie i choć mamy obecnie natłok informacji o bieganiu, nie zawsze sprawdzonych, ludzie wolą przyjść do mnie po pomoc.

Co pani sądzi o planach PZLA, żeby skubnąć kasę na startujących w biegach masowych?

To nie jest dobry pomysł. Niech PZLA zajmuje się zawodowcami. Bo też z jakiej amatorzy mają płacić dodatkowe pieniądze? Kiedyś działacze chcieli na nas wymuszać wykupywanie licencji za to, że jeździliśmy na zawody zagranicę. Teraz szukają gdzie jeszcze można coś uszczknąć. Przecież nawet nie zajmują się tymi amatorami, tylko chcą podreperować budżet. Z jakiej racji amatorzy mieliby płacić ekstra? Co miałoby być w zamian? Nie wiadomo. A przecież PZLA nawet nie organizuje tych imprez biegowych.

Zawodowcy też są przecież traktowani po macoszemu. Kilka lat temu Paweł Czapiewski musiał sprzedać mieszkanie, żeby mieć za co trenować.

- Jeżeli chodzi o biegi długie, to od znajomych zawodników wiem, że w zasadzie nic się nie zmieniło. Zresztą mieliśmy niedawno przykład Krzysztofa Gosiewskiego, który wygrał mistrzostwa Polski w biegach przełajowych i o mało co by nie pojechał na mistrzostwa Europy. Nie pojechałby gdyby media nie zrobiły szumu wokół jego osoby. Kiedyś nic by nie wskórał. Teraz na szczęście są Facebooki czy Twittery, można nagłośnić sprawę i czasami udaje się coś wywalczyć.

Rozmawiał Łukasz Zaranek

 

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce