Marcin Lewandowski zdecydował: "Mój dystans to 1500 m, a cel - medal w Tokio". W piątek w Monako pierwszy start w sezonie [WYWIAD]
Opublikowane w śr., 10/07/2019 - 20:35
Kiedy w takim razie zamierzasz zacząć startować na 1500 metrów?
Już za chwileczkę. W czwartek przenoszę się do Monako i dzień później, 12 lipca, pobiegnę 1500 metrów na Diamentowej Lidze. To będzie mój pierwszy start w sezonie na tym dystansie i, mimo ciężkiego treningu w górach, chciałbym pokazać się z jak najlepszej strony.
Na czym polega Twój „koński” - sam go tak określiłeś – trening wytrzymałościowy?
Jest bardziej obszerny w porównaniu do treningu, który robiłem do 800 metrów. Dystans 1500 m biega się z wytrzymałości. Ona stanowi 80 procent, a szybkość tylko pozostałe 20. Robię więc bardzo duży kilometraż, zdarza się, że biegam tyle co maratończycy – nawet i 180 km tygodniowo. To oraz długie odcinki na bardzo krótkich przerwach – to jest najbardziej charakterystyczny element mojego treningu.
Czy to oznacza, że my kibice mamy się już pożegnać z czymś, co nas ekscytowało przez długie lata, czyli Twoja rywalizacją z Adamem Kszczotem?
Raczej tak (śmiech). Stworzyliśmy z Adamem kawał fajnej historii startów i rywalizacji na wielkich imprezach. Teraz ja piszę swoją własną dalej, mam nowe cele i nowe ambicje. Dużo osiągnąłem na dystansie 800 metrów i szukam nowych wyzwań. Cieszę się tym, bo to dla mnie coś nowego, całkowicie inne bieganie, inni rywale i współzawodnicy. Proces trwał dość długo, łatwo nie było, ale w końcu czuję przyjemność biegania tych 1500 metrów i będę dążył do realizacji nowych celów, które sobie wyznaczyłem.
Ale was obu też ta wzajemna rywalizacja napędzała do bycia coraz lepszym i biegania coraz szybciej?
Ależ oczywiście, pewnie, że tak! Teoretycznie fajnie jest być jedyną gwiazdą, zawodnikiem najlepszym, bo przecież każdy chce wygrywać i być najlepszy. Ale rywalizacja taka jak moja z Adamem zawsze bardzo nakręca i mobilizuje obu zawodników, a dzięki temu też za nami szli kolejni młodzi zawodnicy, jak Rozmys czy Borkowski, którzy myśleli: skoro Kszczot i Lewandowski mogą, to dlaczego nie oni? Rywalizacja działa znakomicie! Ten mechanizm sprawdza się zresztą także w kilku innych konkurencjach, m. in. wśród kobiet na 400 metrów, męskim pchnięciu kulą czy rzucie młotem. Zawodnicy się ścigają, rywalizują i robią na przemian świetne wyniki, często najlepsze na świecie.
A zatem Twoja decyzja pozbawia i Ciebie, i Adama tego koła napędowego...
(Śmiech) Pewnie tak, chociaż... Ja nie patrzę już tylko na swoje podwórko, spoglądam daleko w przód i w świat. Stawiam sobie najwyższe cele, chcę być jednym z najlepszych na świecie. Znalazłem sobie nowych przeciwników i teraz rywalizacja z nimi będzie mnie napędzała.
Jak zatem widzisz swoje możliwości w biegu na 1500 metrów? Biegasz najszybciej w naszym kraju, ale umówmy się, że Twój rekord Polski 3:34.04 z 2017 roku nie jest wynikiem ze światowego topu.
Oczywiście. Mój wynik na świecie furory nie robi, ale mogę go bardzo mocno poprawić, bo jestem przygotowany i mentalnie, i fizycznie do biegania znacznie szybciej. 1500 metrów jest dla mnie dystansem ciągle nowym, wciąż się go uczę i jestem pewien, że sporo się na nim poprawię. Nie boję się marzyć, moim celem na igrzyska w Tokio jest wynik w okolicach 3:30 min., a to już jest jeden z lepszych wyników na świecie. Jestem przekonany, że już w tym sezonie poprawię rekord Polski i to sporo, a do Tokio zostało jeszcze sporo czasu (uśmiech). (czytaj dalej)