„Odmrożenia to awaria w zarządzaniu samym sobą” - Maciej Żyto już po szkoleniu na Jukonie. Nadaje z Whitehorse

 

„Odmrożenia to awaria w zarządzaniu samym sobą” - Maciej Żyto już po szkoleniu na Jukonie. Nadaje z Whitehorse


Opublikowane w śr., 29/01/2020 - 11:40

Na Jukonie zakończyło się właśnie szkolenie dla zawodników Yukon Arctic Ultra. Od czasów zawodnika, który pobiegł w szortach, Włocha, który w wyniku odmrożeń stracił obydwie nogi i ręce oraz Anglika, który do domu wrócił z niekompletną stopą i kilku innych wypadków, udział w szkoleniach stał się obowiązkowy.

W czwartek ok. 19:30 polskiego czasu na starcie 483-kilometrowego biegu stanie dwóch Polaków, ale tylko jeden z nich był na szkoleniu. Konrad Jędraszewski takie szkolenie ukończył przed swoim pierwszym startem w YAU. Teraz już nie musiał tego powtarzać. Dla Macieja Żyto jednak wszystko jest nowe. Udziału w szkoleniu nie mógł się doczekać. Na miejscu zawodnicy zamieszkali w domkach i namiotach 100 km od Whitehorse.

Konrad Jędraszewski pobiegnie na Jukonie po raz drugi i ostatni. „Nie boję się mrozu”

Maciej Żyto przed debiutem w Yukon Arctic Ultra: "Jestem amatorem i królem wyborów"

– Są ogrzewane kozami, a warunki jak na obozie harcerskim – donosi z Jukonu Maciej Żyto.

– Główna informacja, przekazywana na szkoleniu, to fakt, że mamy ogromny wpływ na nasze bezpieczeństwo i na to, czy ten bieg ukończymy. Prowadzący wykłady powtarzał : “frostbites are the failure of personal administration” („odmrożenia to awaria w zarządzaniu samym sobą”) – mówi Maciej.

Jednak polski zawodnik nie chłonie jedynie teorii. Miał również okazję przetrenować warunki biegu w boju.

– Najwartościowszym elementem szkolenia była wycieczka, która imitowała warunki startowe. Ciągnąc sprzęt na saniach (tzw. pulce), poszliśmy w teren. Ruszyliśmy o 17:00, czyli z końcem dnia. Po ok 2 godzinach marszu samodzielnie stawialiśmy swój namiot albo bivi (płachta biwakowa lub jednoosobowy namiot trekkingowy – red.), gotował wodę, robił posiłek. Po jedzeniu, przyszła pora na sen. O 1:00 pobudka i zwijanie obozu – opisuje Maciej.

W czasie szkolenia zawodnicy uczyli się również układania planu na bieg - jak obrać odpowiednie tempo, jak często pić, jeść, jak planować czas na sen. Szkolenie toczyło się w temperaturze minus 20 stopni. Teraz termometry w Whitehorse wskazują 15. kreskę poniżej zera.

– Nie było ekstremalnych warunków. Będąc tutaj kilka dni, 20-stopniowy mróz staje się normalnością. Człowiek zaczyna się znacznie lżej ubierać, niż na początku. To fenomen adaptacji do warunków – przekonuje Maciej, który kurs ocenił bardzo wysoko, a przy okazji poznał innych uczestników i zachwycił się atmosferą.

Na dystansie 300 mil już jutro wystartuje 18 biegaczy. Trzech zawodników pokona ten dystans innymi metodami: na nartach lub na rowerze. W tym roku 300 mil to najdłuższy bieg imprezy.

IB


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce