"Trudno będzie mnie teraz zatrzymać w drodze do Tokio!" Adam Nowicki, brązowy medalista Mistrzostw Polski w maratonie [WYWIAD]

 

"Trudno będzie mnie teraz zatrzymać w drodze do Tokio!" Adam Nowicki, brązowy medalista Mistrzostw Polski w maratonie [WYWIAD]


Opublikowane w sob., 20/04/2019 - 20:08

Ponieważ druga część trasy miała być nieco trudniejsza, zakładaliśmy pierwszą „połówkę” w 1:06:15 - a  było 1:06:10! Wszystko szło po mojej myśli. Po 20 kilometrze z poprzedzającej nas grupy z Marcinem Chabowskim i Arkiem Gardzielewskim zaczęli odpadać zawodnicy, którzy następnie dołączyli do nas: w pewnym momencie biegliśmy w ośmiu-dziesięciu. Dopiero po podbiegu na Tamce ok. 32 km zostało nas 3 Polaków (Nowicki, Giżyński i Jakub Nowak - red.) oraz Kenijczyk Cosmas Kyeva. Choć trasa była tu trudna, bo dość mocno wiało, czułem, że będę miał jeszcze siły zafiniszować. Zaatakowałem na 41 kilometrze, poszedł ze mną Mariusz, natomiast Kuba nieco został. Tasowaliśmy się, ale w końcu górę wzięło doświadczenie „Giży”, skończył 3 sekundy przede mną. Mimo że przegrałem srebrny medal na ostatnich metrach, cieszę się z tego, co osiągnąłem: dobrą "życiówkę” i medal Mistrzostw Polski w zaledwie drugim maratonie.

Podsumowując więc to porównanie moich maratonów: debiutancki był jedną wielką niewiadomą i wszystko szło nie po mojej myśli, a „orlen” był lepiej zaplanowany i wszystko przebiegało jak chciałem.

– Czujesz się po tym maratonie mądrzejszy, gotowy do podejmowania w trudnych sytuacjach na trasie samodzielnych decyzji?

– Biegam już sporo lat, bo bieganie to moje życie i znam swój organizm, wiem, na ile mnie stać w danym momencie. Każdy maraton pisze swój własny scenariusz, w którym trzeba się odnaleźć i starać zrealizować swój cel pomimo różnych przeciwności. Myślę więc, że jestem w stanie podejmować na trasie maratonu samodzielne decyzje.

– A czy taką dobrą decyzją był dla zawodnika, który biegnie na czas, wybór maratonu w Warszawie, gdzie wiadomo, że zawsze wieje i dodatkowo były dwa ciężkie podbiegi? Tydzień wcześniej mogłeś przecież wystartować na szybszych trasach w Rotterdamie, Wiedniu czy Hanowerze i osiągnąć lepszy wynik.

– Myślę, że wybrałem dobrze. To były mistrzostwa Polski, mogłem się sprawdzić w wyrównanej stawce, a i tak nie nastawiałem się jeszcze na bieg w granicach minimum olimpijskiego 2:11:30, tylko właśnie na około 2:13, w optymalnych warunkach maksimum 2:12 z kawałkiem. Marcin Fudalej, który na „orlenie” odpowiadał za elitę, zaproponował mi start i ja przystałem na jego propozycję. Przyznam jednak, że po dwóch maratonach w Warszawie, następny pobiegnę już za granicą. Nie wiem jednak na razie, gdzie będę rywalizował jesienią.

– Zapewne w Chinach. W październiku w Wuhanie są Światowe Igrzyska Wojskowe, a Ty przecież jesteś zatrudniony w wojsku.

– Nic jeszcze nie wiadomo. Jestem w wojsku, ale nie jestem zawodnikiem zespołu sportowego. A na  zawody mistrzowskie w pierwszej kolejności są powoływani zawodnicy właśnie z takich zespołów. Ja bym chciał w końcu wystartować w szybkim i płaskim maratonie, na przykład we  Frankfurcie (27 października - red.).

– A jak w tej chwili wygląda życie sportowca-żołnierza, szeregowego Adama Nowickiego?

– Po maratonie wracam do Szczecina do pracy, czyli do wojska, w którym jestem zatrudniony. Moja przygoda z armią trwa już 7 lat.

Pochodzę z wielkopolskiego Gostynia koło Leszna. Studiując wychowanie fizyczne w Zielonej Górze, cały czas myślałem o tym, co zrobić, żeby biegać na coraz wyższym poziomie i móc z tego biegania żyć, mieć pieniądze na treningi, obozy, starty. W 2012 roku, właśnie podczas studiów, poznałem mojego aktualnego trenera Zbigniewa Murawskiego. Szkoleniowiec zaproponował mi pójście do wojska. „Przenieś się do Szczecina, będziesz reprezentował 12 Dywizję Zmechanizowaną, dostaniesz pracę i będziesz biegał dla nas” - powiedział. Pojechałem, przeszedłem szkolenie i podjąłem pracę w jednostce w  Szczecinie, a studia dokończyłem zaocznie.

W godzinach 7:30-15:30 jestem instruktorem wf dla żołnierzy mojej jednostki wojskowej. Dbam o ich formę fizyczną, przygotowuję do testów sprawnościowych, pomagam w organizacji i przeprowadzam sprawdziany. Taki tryb pracy pozwala mi jednocześnie na własne treningi, zarówno w godzinach pracy, jak i po południu. Mogę biegać po 140 kilometrów w tygodniu, a czasem nawet więcej. Mogę sukcesywnie poprawiać wyniki sportowe.


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce