Wiatrem przewiani, słońcem spaleni - w ważnym celu. 2. ICZMP Run [ZDJĘCIA]

 

Wiatrem przewiani, słońcem spaleni - w ważnym celu. 2. ICZMP Run [ZDJĘCIA]


Opublikowane w sob., 07/04/2018 - 20:17

Wiosenne słońce i silny wiatr towarzyszyły drugiej edycji charytatywnego biegu ICZMP Run wokół łódzkiego Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki. Zawody organizuje załoga Instytutu, przeznaczając dochód na zakup specjalistycznej aparatury medycznej. Limit 500 miejsc rozszedł się w zapisach już kilka tygodni przed biegiem. Ostatecznie wystartowało 426 osób, w tym liczna reprezentacja środowiska medycznego – niektórzy debiutujący w zawodach biegowych. Udział wzięła także całkiem pokaźna grupa niepełnosprawnych zawodników na wózkach.

Biegacze mieli do pokonania dwie pętle wokół terenu szpitala. Pierwsza, dłuższa, zahaczała o sąsiednie osiedle. Druga za to zaczynała się od brukowanego podbiegu na górny poziom Instytutu. Po zakończeniu biegów dziecięcych w dwóch kategoriach wiekowych, o 11:00 wystartował bieg główny.

Ubiegoroczny zwycięzca, czołowy łódzki średnio- i długodystansowiec Tomasz Osmulski (Trucht.com), i tym razem nie dał szans rywalom. Zwyciężył z wynikiem 17:07, wyprzedzając Adama Olkusza (18:29) oraz Jarosława Szewczyka z Razem Trenujemy Sport (18:47). Obronić zeszłoroczną wygraną udało się także Natalii Grzegorczyk (Wanda Panfil Team/AZS AWF Warszawa), która z czasem 19:59 zajęła 10. miejsce open. Damskie podium dopełniły Angelika Szczepaniak z CERI/Razem Trenujemy Sport (20:18) i Anna Pieprz z Everrun (21:29). Pełne wyniki można zobaczyć TUTAJ.

Do mety jako trzecia z pań dobiegła Ewa Pietruszewska (Rysioteam), która aż do momentu dekoracji była przekonana, że stanie na podium. Jak się jednak okazało, o miejscu w klasyfikacji według tegorocznego regulaminu decydował czas netto, który jej rywalka miała o 6 sekund lepszy.

– Byłam cały czas na czwartym miejscu – opowiadała nam wcześniej Ewa – biegłam swoje i nie wyrywałam, za co bardzo dziękuję zającującemu mi Konradowi. Na ostatnich kilkuset metrach poleciałam ile miałam pary w nogach i wyprzedziłam jeszcze jedną współzawodniczkę.

Jak twierdzili znajomi Ewy z drużyny, jeszcze niedawno na stronie internetowej biegu umieszczony był zeszłoroczny regulamin, według którego pierwszych 50 zawodników było klasyfikowanych wg czasów brutto. Aktualny regulamin prawdopodobnie znajdował się tylko na stronie firmy mierzącej czas i prowadzącej zapisy. Jak sprawdziliśmy już po zakończeniu zawodów, regulamin na stronie biegu jest już ten właściwy...

– Na początku biegłem koło 5-6 miejsca – wspominał trzeci dziś Jarek Szewczyk – potem stawka się przerzedziła, na półmetku już byłem trzeci i tak zostało. Nie biegłem tu w ubiegłym roku, ale teraz już dopilnowałem, żeby się szybko zapisać. Na tyle szybko, że przydzielono mi trzeci numer. To zobowiązywało do zajęcia takiego, a nie innego miejsca! – śmiał się. Druga pętla mnie trochę zaskoczyła górką, ale nie była ona aż tak duża. Znacznie większą trudnością był wiatr w twarz. Na finiszu było trochę slalomu, bo musieliśmy dublować wielu zawodników, ale tak bywa na biegach po pętlach.

– Zdecydowanie trudniej mi się biegło, niż w zeszłym roku – stwierdziła zwyciężczyni obu edycji Natalia Grzegorczyk. Pogoda niby jest dobra dla biegaczy, ale ten wiatr dał nam ostro popalić. Miejscami aż mnie pochylało, szczególnie na prostej nie było się gdzie schować. Czas też miałam dużo gorszy niż poprzednio, chyba właśnie przez ten wiatr.

Tomek Osmulski ubiegłoroczne zwycięstwo odniósł mimo wychodzenia z kontuzji, a tym razem pobiegł już w pełni zdrowia. – Nawet nie pamiętam, czy poprawiłem zeszłoroczny wynik – opowiadał na gorąco. – Jestem w trakcie treningu do półmaratonu w Łodzi za tydzień. Naprawdę nie chodziło mi o walkę z czasem, pobiegłem treningowo dla zabawy i szczytnego celu, o to naprawdę chodziło w tym biegu. Na finiszu bawiłem się razem z publicznością, przybijałem piątki i dopingowałem dublowanych zawodników. Tym razem na mecie już mnie dobrze skierowali – zakończył ze śmiechem, wspominając zabawną sytuację sprzed roku, kiedy na finiszu musiał przeciskać się przez barierki.

Jak wspominaliśmy, w ICZMP Run wystartowała wyjątkowo liczna grupa sportowców na wózkach. Jednym z celów biegu jest bowiem aktywacja i integracja osób niepełnosprawnych. Wśród zawodników na wózkach najszybsi okazali się Karolina Wyrwicz i Łukasz Jankowski.

– Trenuję rugby i koszykówkę na wózkach, a imprezy biegowe traktuję jako dodatek – opowiedział nam Łukasz Jankowski – ale to jest fajna forma sprawdzenia się. Kiedy jest oficjalny pomiar czasu, są dodatkowe emocje i można się pościgać z innymi. To, co dla biegnących na dwóch nogach jest prawie niezauważalną górką, z perspektywy wózka jest dużo bardziej odczuwalne. Pod górę jadę 5 km/h, a w dół 15. Zależy to też od rodzaju nawierzchni, tu na tej kostce brukowej było dosyć ciężko, ale na szczęście to był jedyny taki podjazd na całej pięciokilometrowej trasie.

Karolina Wyrwicz, jak przyznała, startuje w każdym długodystansowym biegu w Łodzi, gdzie organizatorzy dopuszczają zawodników na wózkach. – W zeszłym roku również tu wygrałam – opowiadała – i teraz było łatwiej, bo już znałam trasę i wiedziałam, gdzie są niedogodności. Od podjazdu po kostce gorsze były dla mnie progi zwalniające na osiedlowej uliczce. Następny start mam już za dwa tygodnie na 5 km w biegu towarzyszącym Maratonowi Łódzkiemu.

Wiosenny termin – jak pokazuje praktyka, gwarantujący ładną pogodę – i integracyjny charakter imprezy, sprzyjają licznej frekwencji, która od ubiegłego roku poprawiła się o prawie 100 osób. Mimo niezbyt łatwej trasy sporo osób wywalczyło dziś życiówki. Dla wielu innych była to po prostu okazja do dobrej zabawy. A dla wszystkich, z pewnością, najważniejsze było wsparcie szczytnego, charytatywnego celu.

KW


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce